Młody chłopak szedł ulicami
zaśnieżonego miasta. W grubym płaszczu, opatulony szalikiem, znad którego widać
było tylko jego ciemne oczy, czasem nos i usta, kiedy raz po raz zaciągał się
papierosem. Stanął na przejściu dla pieszych czekając na zielone światło i
przeklinając w duchu śnieg padający prosto na niego. Stąpał z nogi na nogę z
powodu zimna. Poprawił przewieszoną przez ramię torbę i syknął z bólu.
-Cholerne ramię... - mruknął
cicho sam do siebie po raz kolejny zaciągając się papierosem. Kiedy tylko
zapaliło się zielone światło ostrożnie ruszył i przeszedł przez ulicę na drugą
stronę. Podszedł do śmietnika wyrzucając peta i skierował się do galerii.
Przekraczając jej próg, wcześniej siłując się z drzwiami, od razu poczuł
ciepło. Cudowne ciepło, które rozchodziło się powoli po jego całym ciele.
Podszedł do barierki po drodze odwijając szalik, ściągając rękawiczki, czapkę i
rozpinając płaszcz. Oparł się o barierkę nią patrząc w dół. Widocznie na kogoś
czekał. Po dłuższej chwili za chłopakiem stanął drugi, wyższy od niego o co
najmniej głowę. Również szybko się rozpłaszczył i czekał, aż ten go zauważy.
Jednak się przeliczył, cicho westchnął i klepnął kolegę w ramię.
-Jo Seba, do ciebie to trzeba
z fanfarami iść, bo nikogo nie zauważasz. - uśmiechnął się i dodał po chwili
namysłu - Jak zawsze.
Chłopak odwrócił się do
przybyłego odpowiadając na uśmiech i niemo przepraszając. Poprawił torbę na
ramieniu po raz kolejny tego dnia krzywiąc się widocznie. Zerknął na zegarek w
telefonie i popatrzył pytająco na chłopaka.
-Jeszcze dokucza? I mnie się
nie pytaj. Czekaj, zadzwonię do niej. - rudowłosy odszedł kawałek dzwoniąc, a
Sebastian czekał. Po chwili zerknął w stronę drzwi wejściowych do galerii i
chciał krzyknąć do kolegi, że nie musi już dzwonić po zgubę, jednak nie było mu
to dane. Zanim otworzył usta został potrącony w bolące ramię. Skulił się w
sobie i wydusił trudny do określenie dźwięk. Osoba, która go trąciła odwróciła
się, uśmiechnęła przepraszająco jak i przeprosiła, ale poszła dalej widocznie
się spiesząc do kawiarni na przeciwko, do której również zmierzał ze znajomymi.
Rozmasował ramię i odwrócił się w stronę dziewczyny, która przez cały ten czas
trajkotała i pytała się go czy wszystko w porządku. Sebastian uspokoił
dziewczynę i również poszli w stronę tamtej kawiarni.
Trójka znajomych weszła do
kawiarni. Sebastian rozejrzał się dookoła i wzruszył ramionami. Nigdzie nie
było faceta, który go potrącił. Podszedł do lady po zamówienie wcześniej
zebrane, a pozostała dwójka usiadła przy wolnym stoliku. Kolejka z każdą osobą
robiła się coraz mniejsza i w końcu nadeszła jego kolej.
-Średnią , niskotłuszczową
latte na sojowym trzy razy i dwie czekoladowe babeczki. - spojrzał na
sprzedawcę.
-Dobrze. A tak w ogóle, w
ramach rekompensaty jedna na mój koszt i jeszcze raz przepraszam.
Chłopak zaniemówił. Skinął
głową i zapłacił należną kwotę. Tak szybko jak dostał zamówienie tak szybko
poszedł do znajomych unikając spojrzenia baristy.
~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~
Drogi Pamiętniku...
Wydaje mi się, że gdy piszę
słowa "Drogi Pamiętniku" na samym początku brzmią tak jakoś pedalsko.
Zbyt pedalsko. Jednak piszę to.
Na początek może to, że
nazywam się Sebastian. Tyle wystarczy.
Siedzę w salonie na podłodze
paląc jednego papierosa za drugim.
Znowu wymiotowałem. Dlaczego?
W sumie sam nie wiem. Pewnie żadnym wytłumaczeniem jest to, że źle czuję się
sam ze sobą, a nic mi już nie pomaga. Heh, jutro znowu basen. Może nie będę nic
jadł przez cały dzień żeby chociaż trochę zatuszować swoje niedoskonałości? Nie
wiem.
Nie mam się do kogo odezwać,
nikt nie odzywa się do mnie. Być może to dlatego siedzę właśnie przed laptopem
pisząc te słowa.
Jestem beznadziejny. Wydaje
mi się, że mam stany depresyjne. I tak już jestem na psychotropach na
bezsenność. Zabawne.
Mam dylemat. Nie wiem co to
jest miłość. Chciałbym jednak mieć kogoś, jak moja przyjaciółka? Mogę ją tak
nazwać? Mimo, że ciągle się kłóci ze swoim chłopakiem o jakieś błahostki, to
jednak są zawsze przy sobie.
A propo, widziałem ostatnio
przystojnego mężczyznę. Ale kto spojrzy na kogoś takiego jak ja...
No nic, do następnego. Może
odważę się do niego odezwać następnym razem, bo sądzę, że będzie taka
możliwość...
Witam,
OdpowiedzUsuńoj jak się cieszę, ze publikujesz nowe opowiadanie.... pomysł ciekawy, już nie mogę się doczekać jak to rozwiniesz....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Popieram, pomysł bardzo ciekawy. Czekam na dalszy ciąg. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń