sobota, 12 listopada 2011

1. One shot. Impreza.

Przeciskałem się przez masę rozgrzanych i pochłoniętych w tańcu ciał, by dostać się do kuchni. Musiałem się napić, musiałem, bo nie wiem czy w innym wypadku bym wytrzymał. Wytrzymał? Zapewne się zastanawiacie, co mogło mnie aż tak wyprowadzić z równowagi w MOIM własnym domu, na MOJEJ własnej imprezie! Już wam mówię. ON. Tak, dobrze słyszycie ON, Yoshi. Chłopak moich marzeń, nie tylko erotycznych. Przecudne złotookie bożyszcze o włosach koloru trawy. Tak! Wcale nie pomyliłem kolejności, złote oczy i zielone włosy. Ideał!
Kiedy zobaczyłem go, jak przekraczał próg mojego domu z tą obleśną flądrą, nazywającą siebie moją przyjaciółką, uwieszoną przy ramieniu, aż się we mnie zagotowało! Jak ona mogła? Przecież doskonale wie co do niego czuje! - Bez ustanku huczało mi głowie. Właśnie wtedy postanowiłem, że się schleję w trupa. Co przy mojej, odpornej na wszelkie procenty, łepetynie jest dość trudnym zadaniem. Wracając do wątku kuchennego. Tak więc, będąc już w docelowym pomieszczeniu skierowałem się do cudownej kremowo -brązowej szafeczki w której moja kochana rodzicielka trzyma trunki. Przyciągnąłem jakieś krzesło, tak nawiasem mówiąc nie mam pojęcia jakim cudem nie było przez kogoś okupywane, i wlazłem na nie. Zanurzyłem się w mroczną czeluść przyokiennej szafki i wyciągnąłem z niej upragniony napój. Ostrożnie zszedłem z mebla i skierowałem swoje kroki w stronę własnego pokoju. Czemu?!Bo tak prawdę mówiąc nie lubię tłumów.
Po kilku chwilach sprawnego wymijania pijaczyn szwendających się po domu i próbujących wdrapać po schodach, znalazłem się przed upragnionymi drzwiami. Z ulgą je uchyliłem, ale to co tam zobaczyłem zaskoczyło moje najśmielsze pragnienia.Zapatrzony na uroczy obrazek rozpostarty przede mną nawet nie zauważyłem jak butelka moich ukochanych procentów rozbiła się hukiem o ziemię.
Opamiętałem się dopiero jak poczułem zimną ciecz na swoich jakże zgrabnych nóżkach. Przetarłem oczy i jeszcze raz rozejrzałem się po pokoju. Widok się na szczęście nie zmienił. Yoshi dalej leżał przykuty różowymi, pluszowymi kajdankami do wezgłowia łóżka, jego nogi dalej były przywiązanie czarnymi przepaskami do metalowych rurek zakończających  moje posłanie, na oczach mojego ukochanego dalej zawiązana była czarna jedwabna apaszka, a w jego ustach wciąż tkwił knebel. I co najważniejsze dalej był nagi!
Dopiero po chwili zauważyłem, że na szafce nocnej leży biała, zapisana kartka, której wcześniej tam NIE było! Zamknąłem pośpiesznie drzwi do mojego pokoju, dla pewności przekręcając kluczyk. Jak to mówią, przezorny zawsze zabezpieczony. Starałem się robić wszystko jak najciszej, tak by Yoshi się nie zorientował, ale mi się nie udało. Kiedy przekręciłem klucz poruszył się niespokojnie na łóżku i próbował coś powiedzieć, na jego nieszczęście knebel zagłuszał wszystko. Chwyciłem kawałek zapisanego papieru i od razu uśmiech na mojej twarzy się powiększył. Chcecie pewno wiedzieć co tam takiego wyczytałem, nie? Tak też cytuję:
Mam nadzieję, że wybaczysz początek i skorzystasz z okazji. Pamiętaj, druga się może nie przytrafić.
Miyo.
PS.Chyba się nie obrazisz, że ruszyłam twoje zabawki, co?
Tak, dobrze się domyślacie, to ta sama flądra,która przyszła tu z Nim.
Szczerz mówiąc na początku chciałem go rozwiązać i wypuścić, ewentualnie odwieść do domu, ale kiedy przeczytałem tę wiadomość podniecenie wzięło górę. Podszedłem powoli do łóżka napawając się widokiem ukochanego. Był taki bezbronny i jednocześnie taki uroczy. Przez myśl przemknął mi jeszcze taki słaby impuls mówiący bym tego nie robił, bo mogę go stracić,ale go zignorowałem. Liczyła się tylko przyjemność, którą chciałem dać jemu i jednocześnie obdarzyć nią siebie. Stanąłem przed ukochanym, wyciągnąłem rękę kuniemu i obrysowałem delikatnie zarys jego szczęki. Jego skóra taka gładka…Potrząsnąłem energicznie głową i wdrapałem się na łóżko. Usiadłem okrakiem na jego biodrach, ustami delikatnie muskałem jego szyję, a ręce błądziły po jego nagiej klatce piersiowej. Nie opierał się, wręcz przeciwnie, miałem nieodparte wrażenie, że chciał więcej! To mu dałem. Powolutku, niespiesznie schodziłem ustami coraz to niżej i coraz to śmielej pieszcząc jego nagą i już rozpaloną skórę. Pieściłem ją kawałek po kawałku badając reakcje jego organizmu. Kiedy polizałem obojczyk z jego gardła wyrwał się przeciągły jęk. Musiało być mu bardzo przyjemnie, bo nawet knebel tego nie zagłuszył. Schodziłem coraz to niżej, na przemian przygryzając i zasysają jego śnieżnobiałą skórę. Z każdym moim ruchem rozpalał się coraz bardziej i oddychał coraz to płycej. Z uporem maniaka omijałem jego sterczące już sutki, chciałem go trochę pomęczyć. Nawet nie zauważyłem, że zacząłem się o niego sugestywnie ocierać. Wiem,  że za sadystę mnie macie, ale ja nie mogłem inaczej. W tym momencie liczyło się tylko długotrwałe dawanie przyjemności. Dotarłem w końcu do jego nabrzmiałych sutków i nie bawiąc się w ciuciubabkę zassałem się na jednym z nich drugiego,naturalnie stymulowałem palcami. Jęczał, sapał, oddychał płycej i miałem wrażenie, że ma ochotę mnie zabić za takie męczenie jego prześlicznej osóbki. Wracając do tematu. Zaczynałem być już trochę znudzony tą pieszczotą, więc przygryzłem sutek Yoshi'ego po raz ostatni i zakreśliłem mokrą ścieżkę prowadzącą prosto do jego pępka, w którym to zaraz zanurzyłem swój giętki języczek. Ponownie z jego gardła wyrwał się przeciągły, bardzo wyraźny jęk, muzyka dla moich uszu. W czasie kiedy to mój języczek zajmował się jego pępkiem przejechałem paznokciami wzdłuż jego rozpalonego do granic możliwości ciała. Jęczał, piszczał, mruczał i błagał o spełnienie. Nie ma tak łatwo. Uśmiechnąłem się do swoich myśli odrywając się od mojego Kocurka. Podniosłem się do siadu ściągając koszulę, która w mgnieniu oka znalazła swoje miejsce gdzieś w kącie. Zsunąłem się z jego bioder i klęknąłem pomiędzy jego udami, tak by mieć jak najlepszy dostęp do jego nabrzmiałego i pulsującego członka. Niespiesznie polizałem cały, by po chwili zassać się na czubku. Lekko słonawy smak jego spermy działał na mnie jak afrodyzjak. Zakreślałem kółeczka językiem by po chwili pochłonąć go w całości. No co, nie jestem nowicjuszem! Ssałem,przygryzałem i masowałem go dokładnie językiem. Kiedy moje usta zajmowały się jego erekcją lewa ręka zajmował się sutkiem, a prawa powędrowała do szafki nocnej stojącej nieopodal. Wysunąłem szufladę i wymacałem w niej upragniony przedmiot. Oderwałem się od przyrodzenia zielonowłosego i mocno zacisnąłem na nim nakładkę, która nie pozwoli mu dojść za szybko. Zszedłem pośpiesznie z łóżka i ściągnąłem z siebie spodnie, które niemiłosiernie uwierały mnie już w kroku, one i moje piękne onyksowe bokserki spoczęły nieopodal koszuli. Podbiegłem wręcz do mojej nieprzyzwoitej szuflady. Nie chcecie wiedzieć co tam jest, wierzcie mi! Wyciągnąłem z niej pośpiesznie kulki i żel nawilżający,rzuciłem wszystko na łóżko i zająłem poprzednie miejsce uprzednio rozwiązując nogi kochanka. Ułożyłem go na brzuchu, tak by jego jędrny tyłeczek był jak najwyżej, złapałem jego pośladki i zacząłem jeździć językiem wokół jego ciasnego otworka by po chwili zanurzyć w nim język. Jęczał, mruczał i poruszał biodrami,a ja ostatkiem sił hamowałem się by nie wziąć do siłą. Wyciągnąłem język z ciepłego, wilgotnego i chętnego wnętrza złotookiego i sięgnąłem po kulki. Powoli, kulka po kulce wsuwałem zabawkę w jego wnętrze. Jego uda drżały jak po przebiegnięciu maratonu. Kiedy ostatnia, dziesiąta kulka została wsunięta w jego organizm poruszyłem lekko zabawką i trafiłem tam gdzie chciałem. Zajęczał jednocześnie próbując poruszać biodrami. Nie pozwoliłem na to łapiąc jego biodro w żelaznym uścisku i wyciągałem jednym płynnym ruchem błękitne kuleczki z jego wnętrza. Powtórzyłem zabawę dwa, może trzy razy, więcej nie dałem rady. Zrzuciłem zabawkę z łóżka i chwyciłem żel. Natychmiast po otwarciu po pokoju rozszedł się przyjemny zapach truskawek. Wycisnąłem lubrykant na palce i bez pardonu wsunąłem wszystkie trzy w kochanka. Syknął, ale nie z bólu, a przyjemności. Poruszałem palcami szybko za każdym razem uderzając w prostatę, a on? Nie mam pojęcia jak znosił te tortury.  Wyciągnąłem palce z Yoshi'ego i wszedłem w niego jednym płynnym ruchem, nie miałem siły, ani ochoty dłużej nas męczyć. Zacząłem się w nim poruszać, zaraz po tym jak dał znać, że mogę to robić. Od razu narzuciłem zabójcze tępo, nie mogłem się pohamować. Żądza mnie przerosła. Po chwili kalkulacji ściągnąłem mu knebel. Co tylko pogłębiło moje pragnienie. Jęczał teraz otwarcie, nie przejmując się niczym,ani nikim. Błagał wręcz o mocniej i szybciej. Spełniłem prośbę. Rznąłem go bez zahamowań, co ewidentnie mu się podobało. Perwers jeden. Przemknęło mi przez myśl, kiedy zbliżałem się do granicy przyjemności. Szybko zdjąłem nakładkę z penisa kochanka, pozwalając mu na spełnienie. Doszedł chwilę później z MOIM imieniem na ustach! Miałem pustkę w głowie, nie myślałem co robię! Poczułem tylko jak jego mięśnie zaciskają się na moim członku i doszedłem głęboko w nim. Opadliśmy zmęczenia ma łóżko próbując uspokoić przyśpieszone oddechy. Wysunąłem się z niego, rozpiąłem kajdanki i ściągnąłem apaszkę z oczu.
Piękniejszego go nie widziałem! Rozczochrane włosy, zarumieniona twarzyczka i oczy dalej przysłonięte mgiełką podniecenia.Spojrzał na mnie, a moje serce zabiło mocniej. Spodziewałem się wszystkiego, a on? Pocałował mnie namiętnie i wyszeptał do ucha:
- Kocham cię Tenshi. Kocham. – oszołomiony tym wyznaniem otworzyłem szeroko oczy i otworzyłem usta. On zachichotał tylko cichutko ucałował mnie w policzek i szepnął – Zawsze kochałem i zawsze kochać będę. –wtulił się we mnie i schował głowę w zagłębieniu mojej szyi.
- Ja ciebie też Yoshi i możesz być pewny, że już cię nie puszczę. – szepnąłem i nakryłem nas kołdrą. Nie przejmując się niczym, ani nikim wtuleni w siebie udaliśmy się do krainy Morfeusza.

1 komentarz:

  1. Ah, takie.. nie wiem jak to ująć... Słodkie? Chyba tak :3 Czytam te oneshoty w zastraszającym tempie. Strasznie lubię opowiadania z tej strony. Pozdrawiam. Yuu

    OdpowiedzUsuń