sobota, 12 listopada 2011

2. Pamiętnik licealisty

"Szedłem ciemnym i długim korytarzem. Byłem sam... Usłyszałem czyjś szloch. Postanowiłem sprawdzić kto to. W oddali ujrzałem skuloną postać oświetloną przez wpadające przez okno światło księżyca. Podszedłem i uklęknąłem. Uniosłem głowę tej osoby za podbródek, by ujrzeć twarz. Moim oczom ukazał się zapłakany Arisa. Spojrzał na mnie i od razu rzucił na szyję. Przytulił mnie najmocniej jak tylko potrafił. Ja nie byłem temu obojętny. Wtuliłem go w siebie i zacząłem kiwać z nim w ramionach. Po chwili odsunął się ode mnie, spojrzał prosto w oczy.
- Kocham cię... ja tak cholernie cię kocham, a ty nawet tego nie zauważasz. Ja już tak dłużej nie mogę.- powiedział i spuścił wzrok.
- Arisa popatrz na mnie, proszę cię. - szepnąłem. Zrobił to, co chciałem. - Ja..,ja też cię kocham. Przepraszam. - poczułem jak strumień łez spływa mi po policzku. Kiedy postanowiłem wstać i odejść on chwycił mnie za rękę. Podniósł się, podszedł do mnie i zbliżył swoją twarz do mojej.
-Kocham, naprawdę cię kocham i obiecuję, że nigdy nie skrzywdzę.- wypowiadając te słowa chłopak musnął wargami moje usta. Nie pozostawałem dłużny. Objąłem go w pasie i pogłębiłem pocałunek. Stopniowo nasze ubrania zostawały bez właściciela rzucane w kąt. Kochaliśmy się długi czas. Był dla mnie taki czuły i delikatny. Bez słowa pozostaliśmy w swych objęciach i zasnęliśmy."
Obudził mnie cichy stukot do drzwi. Spojrzałem w bok na mojego współlokatora, który nadal smacznie spał wtulony we mnie. Ktoś wszedł do pokoju, a ja lekko uniosłem się próbując nie zbudzić towarzysza. Nie udało się. Arisa otworzył oczy i spoglądał to na mnie, to na przybyłego gościa i nagle powiedział:
-Kochanie, która jest godzina? Ale byłeś dzisiaj niegrzeczny kotku...
Zalałem się obfitym rumieńcem i za chwilę schowałem pod kołdrą zrzucając tym samym blondyna z łóżka.
-No , em... Nie wiem co wy tu robiliście i chyba nie chcę wiedzieć, ale mam dla was wiadomość. Otóż, w sali chemicznej był przed kilkoma minutami jakiś wybuch i żeby nie narobić problemów uczniom i nauczycielom z powodu przykrej woni wydobywającej się z klasy, dyrektorka postanowiła odwołać dzisiejsze lekcje i być może jutrzejsze. Niestety będzie trzeba odrabiać te dni w sobotę na jakimś rajdzie szkolnym. - powiedział Maresuke, po czym z szerokim uśmiechem i czerwony na twarzy zniknął za drzwiami zapewne zmierzając do swojego pokoju.
-Mogłeś sobie darować tę dzisiejszą wiązankę. - powiedziałem naburmuszony spod pierzyny.
-Przepraszam.- Odpowiedział Arisa. Włożył moje okulary do czytania i przytulił do moich pleców. Już miałem go uderzyć w głowę gdy zobaczyłem jak uroczo wygląda. Uśmiech zagościł na mojej buzi i patrzyłem tylko w jego oczy.
-Wybaczysz mi?- szepnął.
-Myślę, że tak jeśli obiecasz, że już się to nigdy nie powtórzy.
-Obiecuję.
-Co sobie o nas pomyślą inni? Przecież od razu pójdą jakieś ploty dziwne, a ja nie chcę żeby ktokolwiek w jakikolwiek sposób coś o mnie mówił. Mam za dobrą reputację w tej szkole więc nie chcę żeby coś takiego się znowu powtórzyło. A tak propo, to możesz się ode mnie odkleić i ściągnąć moje okulary? - mruknąłem niechętnie, opowiadając jakąś bajeczkę o mojej reputacji na poczekaniu, by zobaczyć jego reakcję. Bo jaką ja mam reputację? Jestem tylko niewidocznym dla nikogo uczniem, zwykłym szarakiem, do którego szkoła kiedyś musiała się przyzwyczaić.
-A więc, to był tylko Maresuke i on nic nie powie, bo za dobrze go znam, po drugie ściągnę okulary, ale się od ciebie nie odkleję.
-Jesteś niemożliwy, puść mnie no... - nie zdążyłem, jak zawsze w jego towarzystwie, dokończyć zdania gdy ten postanowił skorzystać z okazji. Zaczął mnie całować rozpoczynając od ust, a kończąc na brzuchu. Sam nie wiem dlaczego mu na to pozwoliłem, ale było mi dobrze. Fala gorąca mnie uderzyła i cały się zarumieniłem. Arisa powrócił do mojej szyi. Zaczął językiem kreślić ósemki zostawiając mokry ślad. Po cichu mrucząc z zadowolenia wodziłem dłońmi po jego plecach wbijając od czasu do czasu paznokcie w jego barki. Całowaliśmy się bez opamiętania. Chłopak się ode mnie odkleił i poszedł do łazienki wziąć prysznic, ja z kolei zrobiłem dziecinny grymas i czując się niezaspokojony rozpocząłem sprzątanie. Po dłuższej chwili zamieniliśmy się miejscami. Rozebrałem się, odkręciłem kurek z ciepłą wodą i usiadłem pod prysznicem pozwalając wodzie spływać po moim ciele.Wiele rozmyślałem. Usłyszałem trzask drzwi."Zapewne Arisa sobie już poszedł... ale gdzie? A z resztą, co mnie to obchodzi."
Wyszedłem z łazienki w szlafroku, rzeczywiście już nigdzie go nie było. Zacząłem sprzątać w pokoju i ubrałem się. Dochodziła godzina dwunasta trzydzieści, a ja zrobiłem się nieco głodny. Postanowiłem iść na stołówkę. Doszedłem do celu, zabierając tacę z jedzeniem spostrzegłem znajomych. Poszedłem do nich chcąc się przywitać i dołączyć do"uroczystości" jaką było spożywanie niejakiego hmmm... jedzenia, o ile można było te dziwne papki tak nazwać. Po uprzejmie spędzonym czasie pożegnałem się i wróciłem do pokoju, w którym o dziwo dalej nikogo nie było. W sumie było mi to na rękę, gdyż nie chciałem użerać się z tym pajacem. Wziąłem pierwszą książkę z brzegu półki i poszedłem do pobliskiego parku korzystając z pięknej pogody i braku lekcji. Usiadłem na ławce zatracając się w lekturze. Z transu niespodziewanie ocucił mnie deszcz "A było tak ładnie, czemu akurat dziś?" . Musiałem wracać, by nie przemoknąć i się nie rozchorować. Po drodze do pokoju wstąpiłem po coś ciepłego do picia i z ową herbatą w termosie powędrowałem długimi korytarzami do pokoju. Otwierając drzwi miałem nadzieję, że nic nie upuszczę ale jak na złość spadła mi książka "No rzesz psia mać". Nie lubię takich sytuacji. Kiedy schylałem się po książkę dostałem drzwiami w głowę. Poleciałem do tyłu przywalając ponad to tyłem już obolałej czaszki w grzejnik. Zrobiło mi się słabo i tak jakoś ciepło. Arisa podbiegł do mnie i zaczął coś krzyczeć, ja tylko chwyciłem się za tył głowy po czym spojrzałem na rękę "Krew!" i zemdlałem.

1 komentarz:

  1. Witam. Mam tak w zwyczaju, że za każdym razem, pod każdym rozdziałem jaki przeczytam zostawiam komentarz i tego będę się trzymać, więc będę uczestniczyć w komentach do tego opka ;D.
    Bardzo szybko się to czyta. Pędzę do nastempnego. Pozdrawiam. Yuu

    OdpowiedzUsuń