sobota, 12 listopada 2011

4. One shot. Ognisko.

Wakacje,  jeden z najlepszych okresów każdego ucznia. Czas wyjazdów i spotkań z rodziną, przyjaciółmi. 
W jednym ze słonecznych dni po szczecińskim osiedlu szedł nieco zgarbiony chłopak. Mijał przechodniów nie siląc się nawet na przeprosiny, które powinien wypowiedzieć, z racji dobrego wychowania, po potrącaniu ich. Stanął na światłach chcąc przejść na drugą stronę ulicy. Patrzył przed siebie, mrucząc cicho z niezadowoleniem pod nosem.
-Co ja sobie myślałem... Czy ja naprawdę jestem taki głupi? Aż brak mi słów.
Po kilkunastu sekundach zapaliło się zielone światło dla pieszych. Chłopak będąc w połowie drogi poczuł wibracje w kieszeni spodni. Po chwili zastanowienia wyciągnął telefon i go odebrał, nie sprawdzając nawet kto do niego dzwoni.
-Halo.
=Cześć Paweł. Słuchaj, jest ustawka na Arkońskim. Piszesz się?
-A kto będzie?
=Ja, Monika, Filip, Grzesiek, Tomek, Aga no i może jeszcze Gabriel.
-Gabriel? "O mój przenajświętszy. Czemu on tam będzie? Nie chcę się skompromitować znowu w jego oczach. Na dzisiaj mi wystarczy".
=No tak. To co, wpadasz?
-No dobra, tam gdzie zawsze?
=Tak, po dwudziestej. Weź tylko pieniądze, a resztę załatwimy na miejscu. Do zobaczenia.
-Tak, cześć.
" Ja pierdzielę, jak znowu zrobię z siebie idiotę to obiecuję, że nikomu do końca lata nie pokarzę się na oczy. No masakra totalna jakaś. "
Chłopak szedł dalej chodnikiem niepocieszony. Miał dość swoich problemów sercowych, związanych z osobą Gabriela.
Zerknął na zegarek i przeklął się w myślach "Kurwa, jeszcze chwila i się spóźnię". Skręcił w kolejną ulicę przyspieszając. Jeszcze kilka kroków i...
-Cześć Monika, nie spóźniłem się prawda? - wysapał wchodząc do salonu.
-Cześć. Masz jeszcze "aż" pięć minut, siadaj. Co dzisiaj robimy kociaku?
-Gwiazdki na szyi i industrial, dasz radę?
-A ile mam czasu?
-Na szesnastą idę do fryzjera, więc pięć i półgodziny, żebym na spokojnie doszedł do mamuśki.
Wraz ze wskazówką przyjaciółki Paweł usiadł w fotelu i czekał, aż ta zacznie na nim tworzyć. Nie bał się kłucia, ani tatuowania. Był z tym dobrze obeznany. Ma już kilkanaście dzieł Moniki jak i swoich, na całym ciele.  Dziewczyna przygotowała się do zabiegu. Naciągnęła na ręce jednorazowe rękawiczki i wyciągnęła tusze do maszynki.
-Kolorowe czy czarno-białe?
-Kolorowe.
I sztuka się zaczęła. Kontur za konturem. Wypełnienie za wypełnieniem. Cień za cieniem. Paweł uwielbiał to uczucie, kiedy igła wtapiała się w jego ciało pozostawiając po sobie ślad na całe życie. Na plecach miał po całej ich długości czarne skrzydła, ręce w szachownicy, różach i twarzy klauna. W uszach miał dwa tragusy i tunele dziesięciomilimetrowe, kolczyk w języku i dwa na dolnej wardze. Kiedy tylko przechodził obok rówieśników słyszał wiele docinek, ale nie przejmował się tym. Miał prawdziwych przyjaciół, którzy akceptowali go takiego jakim był. Monika ostatnie minuty poświęciła na dopracowywanie szczegółów, ostatnie cienie i zmywanie krwi. Posmarowała chłopakowi szyję i zakleiła folią ochronną. Paweł wstał i przejrzał się w lustrze. Jedyne co w tamtej chwili mógł wydusić to ciche:
-Jesteś niesamowita. - odwrócił się do niej i uśmiechnął ukazując białą klawiaturę.
-Dzięki, wiem. Siadaj to zrobię ci ucho i spadaj do mamuśki. - usiadł grzecznie na wskazanym miejscu - A tak w ogóle to opowiadaj. Jak ci się z Gabrysiem układa?
-Przestań. Byłem dzisiaj rano w Kaskadzie żeby kupić sobie nowe spodnie, ale oczywiście nie było mojego rozmiaru  nawet na dziecięcym. Ej no, nie śmiej się. Nie moja wina, że jestem taki chudy. Miałem zamiar wejść do następnego sklepu, patrzę się w bok, a Gabriel obściskuje się z jakąś dziewczyną. Myślałem, że i jej i jemu coś zrobię, ale nie. Wolałem z siebie idiotę zrobić.
-A co się stało?
-Siedzieli na ławce, z tyłu mieli jakieś krzaki. Dobrze, że mnie nie zauważyli. Zakradłem się i schowałem w bujnej roślinności. Jakiś facet szedł za mną i mnie klepnął w tyłek, którym oczywiście musiałem się wypiąć. Wysunąłem się głową z krzaków tak, że byłem pomiędzy parką. Gabriel spojrzał na mnie zaskoczony, dziewczyna zaczęła piszczeć, ja się zburaczyłem i uciekłem,wcześniej wykrzykując do faceta kilka obraźliwych słów. U Gabiego nie mam szans, zbłaźniłem się i nie kupiłem spodni.
-A ja już skończyłam. No, no. Nieźle. Wiesz, teraz jak cię zobaczy nie będzie mógł się oprzeć kotku.
-Dzięki. Potrafisz podnieść na duchu jak nikt inny. A właśnie, mam po ciebie wpaść do studia po dziewiętnastej to pomogę ci zamknąć i pojedziemy razem na ognisko?
-Kacper do ciebie też dzwonił? - przytaknął - Ma szczęście. Tak, nie ma sprawy. To do zobaczenia.
-Pa.
Po pożegnaniu się z dziewczyną chłopak wyszedł z salonu i udał się w długą wędrówkę do miejsca pracy swojej rodzicielki. W sumie dużo czasu mu to nie zajęło. Cieszył się z nowego nabytku, a jeszcze dzisiaj będzie miał nową fryzurę. Wakacje to wakacje, trzeba się wyszaleć i robić wszystko to, czego nie można w szkole. Znowu gdy przechodził obok grupki chłopaków, na innym osiedlu niż mieszkał poczuł się obserwowany. Wyciągnął z kieszeni paczkę swoich ulubionych Black Devil'ów o smaku czekoladowym i odpalił jednego z nich. Zaciągnął się dymem. Również uwielbiał to drapiące uczucie w gardle. Spojrzał na zegarek spoczywający na jego nadgarstku. Miał jeszcze piętnaście minut do wizyty, a w pięć spokojnie zdąży. Postanowił zwolnić. "Gabriel. Mój ideał. Wysportowany, dobrze wyglądający i ułożony. Zawsze dla każdego miły. Jego wygląd jest wprost nieziemski, a charakter jeszcze lepszy. Nigdy w życiu nie spotkałem jeszcze takiego faceta jak on. Przyjaźnimy się już od dobrych paru lat. Każdy w naszej paczce wie, że jestem homoseksualistą i skoro on jest hetero to dlaczego zawsze na każdym kroku dawał mi sygnały, że jest mną zainteresowany? A może ja to wszystko wyolbrzymiam...?". Paweł zatracił się w swoich myślach. Szedł wolnym spacerkiem. Gdy zbliżał się do salonu fryzjerskiego wyrzucił niedopałek i ruszył szybciej w tamtym kierunku.Wziął kilka głębszych wdechów i otworzył drzwi z głośnym:
-Cześć mamuś.
-Hej synciu. Siadaj na fotel, a ja już do ciebie idę.Jakie miały być kolory?
-Czarny i turkus.
Paweł usiadł w oczekiwaniu na mamę z przygotowanymi farbami. Nie mógł się doczekać, aż pochwali się swoimi nowymi nabytkami. Rudowłosa kobieta weszła niespiesznym krokiem do pomieszczenia i ustawiła pojemniki na wózku fryzjerskim. Zamieszała w nich jeszcze przez chwilę pędzelkiem i spojrzała na syna.
-Jej, jakie ładne gwiazdki. Powiedz Monice, że ma wielki talent.
-Zauważyłaś, to dobrze. Cieszę się, że tobie też się podobają. Zobacz jeszcze ucho. - odsłonił napomniane miejsce.
-No, no, no. Też fajne. A właśnie, kupiłeś spodnie?
-Nie, nie było mojego rozmiaru. Nawet na dziecięcym.
-No nic, pójdziesz gdzie indziej, tam na pewno coś będzie.
-Mamuś, wychodzę dzisiaj z przyjaciółmi na ognisko i nie wiem kiedy wrócę.
-Dobrze, tylko się nie spij za bardzo.
Chłopak już nic nie powiedział. Zerkał w lustro, patrząc jak jego blond włosy nikną pod farbami. Nie żałował zmiany wizerunku. Już dawno postanowił, że nie będzie więcej biednym, ciągle zranionym chłopczykiem. Pokaże pazur, w końcu jest kotem, a to już zobowiązuje.
Po godzinnym wegetowaniu na fotelu fryzjerskim, wraz ze zmytą farbą ukazała się nowa twarz Pawła. Tak jak przypuszczał, nabrał charakteru. Podziękował najlepiej jak potrafił, ucałował mamę i wyszedł zmierzając prosto do domu, by przygotować się na spotkanie z przyjaciółmi. Wracając spotkał tę samą grupkę chłopaków, która już tylko pogwizdywała z uznaniem. Spojrzał się na nich, gdyż wcześniej tego nie robił i uśmiechnął się do nich stwierdzając, że na całe szczęście nie natrafił na grupkę tak zwanych dresów. Przechodząc przez ulicę, zauważył autobus wjeżdżający właśnie na przystanek. Podbiegł i wsiadł do niego. Usiadł na pierwszym wolnym miejscu, założył słuchawki i zatopił się w mocnej muzyce. Dziesięciominutowa podróż minęła mu bez szwanku. Przeszedł przez podwórko swojego osiedla, wyciągnął z kieszeni klucze i wszedł do bramy, a później do mieszkania. Przywitał się z kotem imieniem Hideki ruszając do kuchni. Chwycił za szklankę i nalał sobie zimnego soku jabłkowego. Odetchnął w wyraźnie lepszym nastroju niż rano. Znów spojrzał na zegarek. Dochodziła godzina osiemnasta, więc nie miał za dużo czasu by się odświeżyć. Powolnym krokiem poszedł do swojego pokoju i się rozebrał do naga. Chwycił tylko ręcznik i stanął w drzwiach łazienki. Do kabiny prysznicowej dopełzł najwolniej jak potrafił, odkręcił kurek i uregulował temperaturę wody. Związał włosy w małą kiteczkę na czubku głowy i wszedł pod prysznic. Po opłukaniu się na gąbkę wycisnął trochę żelu owocowego i namydlił się cały. Zapach cytrusów, jabłek i żurawiny przyjemnie drażnił jego nozdrza. Spłukał wszelką pianę z siebie i wyszedł z kabiny. Opatulił swe biodra ręcznikiem i ponownie wrócił do pokoju. " I co ja mam na siebie założyć? Hym, niech pomyślę. O dwudziestej zrobi się na pewno chłodniej więc na pewno trampki i rurki. Wezmę jeszcze... koszulkę, a do torby spakuję bluzę. Jeszcze tylko czapka i gotowe. No, mogę wychodzić." Gdy rozmyślał ubierał się popędzany każdym tyknięciem zegarka. Spakował się i wyszedł pospiesznie z mieszkania, zamykając go. Chwycił za telefon i wybrał numer do Moniki. Po kilku sygnałach dziewczyna odebrała.
-Ja za chwilę u ciebie jestem.
=Dobrze kotku, ja się już właśnie zbieram. Czekam pod salonem.
Rozłączyła się. Dziewczyna zaraz ujrzała go w całej okazałości. Wymienili się uśmiechami i popędzili w stronę przystanku tramwajowego linii numer trzy. W trakcie drogi na przystanek i już w samym tramwaju rozmawiali o błahostkach. Paweł mówił dziewczynie jakich miłych chłopaków spotkał, którzy wcale z niego nie szydzili, co takiego ciekawego wyczytał w damskich gazetkach, natomiast Monika opowiadała o klienteli jaka ją dzisiaj odwiedziła do końca dnia i jakie rzeczy musiała robić. Gdy dojeżdżali na miejsce, którym był końcowy przystanek tramwaju już z daleka zauważyli grupkę przyjaciół, którzy na nich czekali. Pojazd zatrzymał się i obydwoje wysiedli. Reszta znajomych ze zdziwieniem patrzyli w stronę chłopaka, mimo tylko nowego koloru włosów i tatuażu. Kacper wraz z Pawłem rozliczyli się z pieniędzy i całą gromadą ruszyli w głąb lasku Arkońskiego. Idąc śmiali się, wygłupiali. Był też i Gabriel, który zerkał kątem oka na Pawła i się uśmiechał, gdy ten nie widział. Przyjaciele zebrali się nad jeziorkiem Goplana i usadowili na miejscach przeznaczonych na ognisko. Powoli szarzało na niebie, pojawiały się gwiazdy. Z każdą chwilą robiło się coraz chłodniej. Paweł usłyszał już tyle słów zachwytu od znajomych, że nawet nie ukrywał jak wielką radość mu to sprawia. Chłopcy zabrali się za rozpalanie ogniska, natomiast Paweł z Moniką i Agą postanowili pośmiać się z ich nieudanych prób. Niestety jak to bywa, w końcu ogień zapłonął, a "dziewczęta" nie miały się z czego podśmiewywać. Gabriel usiadł na pieńku obok Pawła podając mu butelkę piwa.
-Takie jak lubisz. - uśmiechnął się do chłopaka.
-Dzięki. - spojrzał na niego lekko wystraszonym wzrokiem, ale przyjął podarunek. Odkapslował butelkę i wziął jeden duży łyk złocistego napoju. Kilka piw i drinków poszło w ruch. Już po godzinie całe towarzystwo się rozgadało i rozbawiło.
-Ej, mam pomysł. Co wy na to? - powiedział lekko pijackim głosem Filip i uniósł pustą już butelkę po piwie.
-Ale wiesz, najpierw musisz nam powiedzieć co to za pomysł, bo inaczej nici z niego.
-Gramy w prawda, albo wyzwanie! I ty Kacper zaczynasz?- wskazał szkłem na chłopaka.
-Dlaczego ja? - został zgromiony wszystkimi parami oczu zgromadzonych, mimo iż zbyt wiele nie widział, to był pewien, że wszyscy się na niego patrzą. - No dobra. Aga, prawda czy wyzwanie?
-Prawda.
I tak minęło sporo czasu, aż do pewnego momentu.
-Kto teraz? - zapytał Paweł.
-Jak to kto, oczywiście że ja. - odpowiedziała wesoło Monika i puściła chłopakowi oczko - To co kotku wybierasz?
-I ty przeciwko mnie? No dobra, niech będzie wyzwanie.
-Dobrze. Gabriel, zgadzasz się na wszystko co wyjdzie z moich ust?
-A co to ma do rzeczy? - dostał kuksańca w bok od Kacpra- Dobra, zgadzam się.
-No to kocie, bierz się za niego. Pocałuj Gabrysia bardzo, ale to bardzo namiętnie
Gabriel uniósł brwi w zdziwionym geście, ale poddał się woli przyjaciółki. Odstawił piwo na bok i poklepał kolana, aby chłopak mógł na nich usiąść. Paweł cały czerwony na twarzy spojrzał błagalnym wzrokiem na Monikę, ale ta tylko się uśmiechnęła pokrzepiająco. Podał jej butelkę. Powolnym krokiem skazańca podszedł do obiektu swoich westchnień. Usadowił się na miejscu zrobionym dla niego przez bruneta i spojrzał mu w oczy. Utonął w głębokiej zieleni. Pomimo mroku panującego dokoła, widział ten ponętny kolor. Gabriel natomiast siedział jak zahipnotyzowany, wpatrując się w lazurowy kolor tęczówek Pawła. Przybliżył swoją twarz do jego. Połaskotał policzek chłopaka ciepłym oddechem. Paweł nieśmiało nakrył wargi chłopaka swoimi. Kiedy Gabriel poczuł ten przyjemny dreszcz rozchodzący się przez całe ciało do jego wrażliwego miejsca, nie zwracał uwagi na otaczających ich przyjaciół, którzy zaczęli ponownie bawić się na całego. Objął chłopaka siedzącego mu na kolanach w pasie. Paweł wtopił smukłe palce w jego włosy. Gabriel wsunął jednocześnie rękę pod koszulkę Pawła gładząc jego plecy jak i język w usta, które otworzyły się wyczekująco. Paznokciami delikatnie drapał jego łopatki i błądził mięśniem po podniebieniu. Złączyli się w tańcu namiętności. Minęło tak sporo czasu, w którym pieścili się na wszystkie możliwe sposoby, na jakie mogli się dopuścić. Zaprzestali zabaw, kiedy jak przez mgłę usłyszeli nawoływania przyjaciół. Oderwali się i spojrzeli w stronę dochodzących głosów. Paweł od razu się zarumienił i od niechcenia wrócił na swoje miejsce, chwytając za piwo z zamiarem jego dopicia. Gabriel poczuł niemiły chłód, gdy utracił przyjemny ciężar z kolan. Chłód w sercu. Spojrzał tęsknym wzrokiem w jego stronę sięgając po butelkę. Zauważył, że chłopak też kątem oka zerka w jego stronę.
Przyjaciele nie sprawiali żadnych problemów, ani nie docinali żadnemu z chłopaków z powodu zaistniałej sytuacji. Przyjaciele dalej się bawili, dokładali drewna do ogniska, pili, a nawet niekiedy rozmawiali na poważne tematy. Paweł i Gabriel dalej siedzieli obok siebie na pieńkach, nie robiąc żadnego kroku.
Dochodziła już druga w nocy, więc grupka postanowiła się zbierać. Popakowali puste butelki, jak i te pełne. Posprzątali po sobie i zgasili ognisko. Jako, że była już noc, Paweł założył bluzę. Cały trząsł się z zimna, lecz po założeniu dodatkowego ubioru i otrzymaniu uśmiechu od przyjaciół, od razu zrobiło mu się ciepło. Wracali przez las. Było ciemno, głucho. Pawłowi zawsze w takich miejscach przypominały się straszne historie opowiadane na obozach, lub sceny z filmów grozy. Pomimo, że szli zwartą grupą rozmawiając, wcale nie czuł się lepiej. Najbliżej niego szedł Gabriel, który nie przejmował się niczym. Zbliżył się do niego i szedł ramię w ramię. Brunet spostrzegając go, od razu ujął jego dłoń w swoją splatając ich palce ze sobą. Spojrzał się niepewnym wzrokiem w stronę Pawła. Ten również się  w niego wpatrywał z wymalowanym najpierw zaskoczeniem, potem ulgą, a następnie szczęściem na twarzy. Jednocześnie uśmiechnęli się do siebie. Paweł położył głowę na ramieniu chłopaka i spokojnie dalej szli zaciemnioną ścieżką. Ciągle mu chodziło pogłowie, kim była ta dziewczyna z którą się spotkał Gabi rano. Może on tak wszystko wyolbrzymiał, bo po prostu siedzieli sobie na ławce i swobodnie rozmawiali, ale nadal się zastanawiał kim ona była.
Grupa znajomych zbliżała się do pętli tramwajowej, skąd mieli nocny autobus. Sprawdzili rozkład jazdy i stwierdzili, że lepiej  jest im się przejść na pieszo, niżeli czekać piętnaście minut na autobus."W sumie racja, oni mają pięć minut drogi do domu, a Monika na dodatek zostaje u Agnieszki na noc. Tylko ja mam takiego pecha i mam do domu trochę dłuższy kawałek drogi." - pomyślał Paweł.
-Zostanę i poczekam z tobą, a przy okazji odprowadzę cię do domu, żebym miał pewność, że trafiłeś na miejsce cały i zdrowy. - powiedział Gabriel cmokając przelotnie i niezauważalnie chłopaka w policzek. Paweł przytaknął i razem pożegnali się z resztą przyjaciół. Obaj usiedli na ławce w ciszy. Pierwszy odezwał się czarnowłosy.
-Kim właściwie była ta dziewczyna rano?
Gabriel spojrzał na niego zaskoczony, po czym objął go w pasie i przytulił do siebie.
-To była moja kuzynka. Przyjechała wczoraj i chciała, żebym koniecznie wybrał się z nią na zakupy, bo jestem gejem i na pewno dobrze jej doradzę. - odpowiedział nico rozbawiony zazdrością młodszego.
-Zaraz, zaraz... Ty jesteś gejem? Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałem?
-Bo nie pytałeś, a poza tym nie wiedziałem czy byś mnie chciał... - ostatnio słowa dodał cicho, tak by drugi chłopak nie słyszał. Umilkli na dłuższą chwilę, po czym niezręczną ciszę  przerwał Paweł:
-Zależy mi na tobie. Nie tak jak na przyjacielu. Chciałbym żeby między nami było coś więcej.
-Ja też.
-Naprawdę?
Gabriel nic nie mówiąc ujął twarz Pawła w dłonie i złączył ich usta razem. Przerwali i spojrzeli się na siebie uśmiechając. Autobus przyjechał. Chłopcy całą drogę przebyli na  miłej pogawędce o zeszłych czasach i niezręcznych sytuacjach w jakich razem musieli się znaleźć. Gabriel bezpiecznie odstawił chłopaka do domu. Na pożegnanie życzył mu dobrej nocy i ucałował w czubek głowy, obiecując, że jutro zadzwoni. Paweł czuł się jak w amoku spowodowanym wypełniającym go szczęściem. Wszedł do mieszkania jak najciszej potrafił. Z kuchni zabrał jedynie butelkę wody mineralnej. Podreptał do pokoju rozbierając się do samych bokserek. Uchylił okno i wsunął się pod kołdrę głaszcząc śpiącego na swojej poduszce kota.
-Dobranoc Hideki. - odpowiedziało mu mruczenie - Dobranoc Gabrielu. - odpowiedziała mu przyjemna cisza, przerywana cykaniem świerszczy. Chwilę potem spał jak zabity z anielskim uśmiechem.

5 komentarzy:

  1. Też tak mam, że jak idę w ciemnościach przypominają mi się wszystkie horrory, które oglądnęłam, chociaż dużo ich nie było ;)
    Opowiadanie słodkie i strasznie wyidealizowane. Taki idealny świat, gdzie wszystko się spełnia, szkoda, że tak nie jest. No ale przyjemne oderwanie od brutalnej rzeczywistości, więc jest na plus ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah, jakie miłe opowiadanie. Bardzo fajnie się czytało. Strasnie ciekawi mnie '' Prawdziwa historia Pawła'' więc, jak kazałaś najpierw przeczytałam to. Teraz biorę się za dłuższą pracę. ''Pamiętnik licealisty'' sobie odłożyłam jak na razie( żeby to przeczytać). Pozdrawiam. Yuu

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze mówiąc ten one-shot jest jedynym twoim opowiadaniem które mi sie podobało. Pamiętnika i Histori Prawdziwej jakoś nie moge wogule przeczytać, Zabieram się za to ,no i nie mogę.... właściwie to nie wiem czemu. Fabuła ciewaka i ogulnie nie ma jakiś błędów ale po przeczytaniu rozdziału jakoś nie mam ochoty czytać dalej..chyba twój styl pisania nie zabardzo mi sie podoba ale może to kwestia nastroju. Wrócę do tych opowiadań kiedy indziej i może wtedy skometuję
    H.M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to przeczytasz czy nie... Ale będę okropna, bo ty mi piszesz o moim ciulowym stylu, a ja ci napiszę o twojej ortografii <3
      Pamiętnik pisany był bardzo dawno temu, ma 4 lata, a Paweł rok, więc sam/a sobie odpowiedz :33

      Usuń
  4. Ciekawe :) zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń