sobota, 12 listopada 2011

4. Pamiętnik licealisty

"Obudziłem się. Było ciemno lecz przytulnie.Wstałem i roztarłem zaspane oczy. Leżałem na łóżku, a obok mnie spał Arisa. Jak on cudownie wyglądał. Po cichu wstałem tak, żeby go nie obudzić. Udało mi się. Wyszedłem na korytarz. Było dość ciepło jak na środek października. Podszedłem do okna na jego końcu i spocząłem na parapecie. Wsłuchiwałem się w ciche odgłosy internatu. Niebo było granatowe, widniały na nim cudowne srebrne gwiazdy. Księżyca nigdzie nie widziałem, co wcale mnie nie zszokowało. Pewnie się gdzieś ukrył. Wzrokiem błądziłem po parku, który znajdował się przy budynku. W jednej chwili zrobiło się zimno, poczułem jakby czyjś chłodny oddech na karku. Włoski na moim ciele się zjeżyły, a ja siedziałem osłupiały. Trwało to dłuższą chwilę. Usłyszałem szelest zza schodów znajdujących się kilka metrów dalej. Znów poczułem przyjemne ciepło i wyrwałem się z transu. Postanowiłem nie sprawdzać co to było i od razu iść do pokoju znów spać, gdyż nie ukrywam, że się bałem. Stanąłem przed drzwiami, nacisnąłem klamkę i poczułem uścisk w żołądku. Wszedłem do pokoju. Ujrzałem nadal smacznie śpiącego na moim łóżku chłopaka. Nastała cisza i spokój. Położyłem się obok niego i przysnąłem. Usłyszałem dziwny śmiech. Zerwałem się z łóżka jak oparzony. Było ciemno. Nie było dosłownie niczego. Śmiech ucichł, a ja zacząłem panicznie krzyczeć."
Zerwałem się z koszmaru cały mokry i zdyszany. "To był tylko zły sen".  Wstałem i od razu udałem się do łazienki, nie budząc chłopaka śpiącego zaraz obok mnie. Jak on słodko wyglądał w tamtej chwili. Nalałem do wanny pełno wody, kilka kropel płynu i olejku do kąpieli. Woda była przyjemnie gorąca. Usiadłem i delektowałem się każdą chwilą spędzoną w ciepłu. Było mi bardzo przyjemnie, nawet nie wiem kiedy się zdrzemnąłem. Przebudziłem się słysząc ciche i niepewne pukanie do drzwi.
-Proszę, jest otwarte.
-Arthur, ja chciałem się tylko zapytać czy nic ci nie jest, bo tak nagle zniknąłeś i nawet mnie nie obudziłeś. Przepraszam, nie chcę ci przeszkadzać i już wychodzę.
-Arisa?
-Hmmm...?
-Ty się o mnie naprawdę martwiłeś?
-Ależ oczywiście.
-A może... Nie wiem czy... Może masz ochotę się przyłączyć, woda jest jeszcze ciepła?
-Nie chcę ci przeszkadzać.
-Nie przeszkadzasz mi. Nie marudź tylko się rozbieraj i wchodź bo zaraz stracę ochotę.
-Ok, nie burz się tak.
Blondyn zrzucił ubrania i już był obok mnie. Od razu wtuliłem się w jego nagi tors. Objął mnie ramieniem i milczeliśmy. Siedzieliśmy tak długo, aż woda nie zrobiła się chłodna. Wygramoliłem się z jego objęć i wyszedłem z wanny, po czym wytarłem się i owinąłem ręcznik wokół bioder. Podałem mu rękę. Obserwował mnie, każdy mój ruch. Serce mi biło coraz mocniej,a na policzki wbiegł delikatny rumieniec. Podszedł bliżej mnie. Musnął czule mój policzek na co tylko zachichotałem i uciekłem do pokoju, gdzie się przebrałem i usiadłem na łóżku. Zaraz po tym wyszedł Arisa, również szybko się przebrał,ujął moją dłoń w rękę splatając palce z moimi ruszając do stołówki. Tam spotkaliśmy się z naszymi znajomymi. Usiedliśmy i w ciszy zaczęliśmy jeść.
-No co jest z wami?- zaczął Maresuke.
-To znaczy? - odpowiedziałem w oczekiwaniu na wyjaśnienia.
-Wcale się nie odzywacie tylko dziwnie uśmiechacie i spoglądacie na siebie. Chciałem was uprzedzić, że już zdaliśmy sobie sprawę z tego, że prędzej czy później i tak będziecie ze sobą.
-Co? Przecież nawet my o tym nie wiedzieliśmy, więc skąd?
-Widzieliśmy jak na siebie patrzycie i jakoś tak nie robi to na nas wrażenia jak na innych, bo jakbyście nie zauważyli to wszyscy się tutaj gapią, a wy jak nic wchodzicie tu za rączkę.
-Po prostu nie przejmujemy się nimi. Nas nie obchodzą poglądy innych. - wtrącił Arisa. Byłem mu za to wdzięczny. Przy nim czułem się szczęśliwy i bezpieczny.
-Nas obchodzą tylko przyjaciele, a to wy nimi jesteście.
-A kiedy zamierzaliście nam to powiedzieć?- zapytała Katsumi.
-No właśnie teraz i razem z Artim mamy dla was propozycję nie do odrzucenia.
-To na co czekasz?
-Spokojnie Eriko. Moi rodzice wyjechali na długi weekend i dom został pusty. Rozmawiałem z nimi i możemy tam pojechać na te kilka dni. Jesteście wszyscy zaproszeni, a więc jak?
-Dzięki Artie za zaproszenie.
-Pewnie, że jedziemy. A tak właściwie to kiedy i w ogóle?
-Jedziemy jutro wieczorem, zostajemy tam na trzy dni i wracamy nad ranem kiedy zaczyna się szkoła. Nie będzie problemu ze szkołą, bo nauczyciele nigdy nic na weekendy nie zadają, więc wszystko jest załatwione i dopięte na ostatni guzik. Jedzenie będziemy musieli sami sobie kupić, bo zapewne nic nie będzie w lodówce znając ojca, ale to nic nie szkodzi. Po drodze jest sklep to zrobimy zakupy. Czy ktoś ma jeszcze jakieś pytania?
-Nie nie, tylko o której mamy coś czym tam dojedziemy?
-Maresuke, ty to musisz zawsze coś wypalić.
-Spokojnie Arisa, jedziemy pociągiem który mamy o szesnastej trzydzieści. Podróż będzie trwała około dwóch godzin. Dobra, a teraz jeśli pozwolicie to pójdę po herbatę. - odpowiedziałem i udałem się do okienka po jeszcze jeden dzbanek gorącego napoju. Kiedy już doszedłem i złożyłem zamówienie poczułem czyjeś ręce na talii. Odwróciłem głowę w bok by móc zobaczyć kto to. Arisa posłał w moją stronę ciepły uśmiech i szybko cmoknął mnie w policzek. Wtulił się we mnie całym ciałem, a ja chwyciłem dzbanek z napojem. Odwróciłem się do niego, odwzajemniłem wcześniejszy uśmiech i chwytając go za dłoń powróciłem na swoje miejsce zajmowane przy stole.
"Mój chłopak, jak to brzmi. W sumie to nigdy nie zdawałem sobie racji z tego jak sprawy się potoczą. Nie wierzyłem w to,że będę związany z najpiękniejszym człowiekiem na świecie. Jestem jego przeciwieństwem, a jednak to on mnie pokochał. Jest mój i tylko mój. Tak już zostanie na zawsze."
-Halo, Artie jesteś tam?
-Co? Słucham?
-Pytałem się dlaczego nie siadasz kochanie.
-Przepraszam, zamyśliłem się. - odstawiłem naczynie na stół i usiadłem. Zjadłem kilka kanapek z zieleniną i popiłem gorącym napojem. Po kilkunastu minutach całą paczką skończyliśmy posiłek. Po krótkiej konwersacji postanowiliśmy się jeszcze spotkać na dachu.
Była dopiero osiemnasta więc do spotkanie mieliśmy jeszcze godzinę, by pojawić się w umówionym miejscu. Dach to miejsce naszych spotkań od początku uczęszczania do tej szkoły. Weszliśmy do pokoju, Arisa poszedł się wykąpać, ja natomiast jak zawsze zacząłem pakować do plecaka suche przekąski i butelkę soku jabłkowego. Szybko się uwinąłem i po chwili poczułem na karku zimne krople wody, odwróciłem się powoli zarzucając ręce na szyję blondyna. Jego nos błądził po mojej szyi. Cicho pomrukiwałem do jego ucha. Wplotłem palce jednej dłoni w jego włosy i wpiłem się w jego wargi. Uchyliłem lekko swoje usta i przejechałem językiem po jego dolnej wardze. Nasz pocałunek pomimo tego, iż trwał bardzo krótko był bardzo namiętny i zachłanny. Jak byśmy już nigdy nie mieli się spotkać. Z tej chwili obudziło nas pukanie do drzwi. Chłopak objął mnie w pasie, a ja próbowałem otworzyć drzwi. Przed nimi stał Atsutane.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajnie. Tylko nie wyobrażam sobie Arthura z długimi włosami. Arisę może jeszcze tak, ale Arthura nigdy... Nie przepadam gdy Arisa cały czas mówi '' kochanie..'' kochanie to kochanie tamto. Są parą jeden dzień a zachowują się jak małżeństwo. Pozdrawiam. Yuu

    OdpowiedzUsuń