-Hmmm? - mruknąłem mało przyjemnie do telefonu, który mnie obudził.
=No cześć. - po drugiej stronie odezwał się Kamil. - I jak się trzymasz?
-O, siema. No jak słychać.
=Nie mów, że ty jeszcze spałeś?! - wydarł się. - Przecież dochodzi już osiemnasta.
-No i co z tego?
=Jak to co. Zbieraj się, jesteśmy umówieni z resztą na Głębokim. Sam chciałeś zrobić ognisko na osiemnastkę.
Westchnąłem cierpiętniczo. Za jakie grzechy, ja się pytam, za jakie, psia mać, grzechy? Zwlekłem się z łóżka wysłuchując jeszcze lamentów przyjaciela na moje zachowanie i podreptałem do łazienki. Przygotowałem tam wszystkie kosmetyki, potrzebne do względnego ogarnięcia się i powróciłem do rozmowy z chłopakiem.
-Ok, słuchaj. Wpadnij po mnie jakoś za półtorej godziny. Powinienem być już wtedy gotowy. - i szybko się rozłączyłem, by Kamil nie mógł nic więcej dopowiedzieć.
Przeszedłem z powrotem do łazienki i puściłem wodę pod prysznicem. Wszedłem pod niego, od razu cały oblewając się wodą. Miło było poczuć odświeżenie na skórze i trudy ostatnich dni, spływające razem z wodą do kanałów. Zebrałem przydługą grzywkę z twarzy i zacząłem się myć. Na gąbkę naniosłem mydło o zapachu białej herbaty. Na głowę wylałem żurawinowy szampon. Zapachy cudownie mieszały się ze sobą, tworząc kuszącą kompozycję. Cały pachnący i czysty wyszedłem na chodniczek łazienkowy. Otarłem swoje ciało z kropelek wody, a włosy umieściłem w turbanie z ręcznika. Umyłem szybko zęby i nakremowałem swoją suchą cerę. Gdy woda z włosów wsiąknęła w ręcznik, osuszyłem je jeszcze odrobinę, a potem potraktowałem suszarką. Pozostawiłem na swojej głowie powstały nieład i wyszedłem do pokoju. Kiedy wybierałem ubrania z szafki, mój telefon zapikał donośnie. Powlekłem się w jego stronę i wcisnąłem przycisk odczytania wiadomości, nie sprawdzając nawet, kto przysłał mi sms'a. Czytając go, moje oczy stawały się coraz większe, a wściekłość przybierała z każdym słowem na mocy. Jak on kurwa śmie? I jeszcze w takim dniu? Pff... Rzuciłem komórką na łóżko i usiadłem na jego brzegu. Siedziałem tak wgapiając się w ścianę przede mną. Przesuwałem opuszkami palców po szyi, wodząc po kolei, po każdej z wytatuowanych na niej gwiazdek. Nie wiedziałem ile czasu tak siedziałem, ale z letargu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Otrząsnąłem się i wyszedłem na korytarz, by otworzyć, tak jak przypuszczałem Kamilowi. Gdy tylko to zrobiłem, chłopak wszedł bez słowa do mieszkania. Zamknąłem za nim drzwi i udałem się do swojego pokoju. Przyjaciel widząc, w jakim stanie się znajduję, od razu podszedł do mnie i przytulił. Kurczowo wczepiłem w niego swoje palce i pozwalałem się obejmować. Jak na złość żadna słona kropla nie chciała mnie opuścił, żadne gorzkie słowo. Stałem tak w niego wtulony, głaskany uspokajająco po plecach i tyle. Tak po prostu.
-Może lepiej zostańmy, co? - zapytał cicho nadal trzymając mnie w swoich ramionach. Pokręciłem przecząco głową, mrucząc w jego ramię. Odsunąłem się od niego i zacząłem ubierać na siebie pierwsze lepsze rzeczy, wyciągnięte z szafy. Wyszliśmy razem z mieszkania i udaliśmy się na nasze wspólne miejsce ogniskowe. Po drodze wstąpiliśmy do sklepu, by kupić prowizoryczny prowiant i zapas alkoholu. Po niecałym kwadransie i przejażdżką tramwajem byliśmy na miejscu. Gdy doszliśmy już nad jezioro, ogień przyjemnie w oddali się palił, a ludzie zebrani wokół widocznie świetnie się bawili. Szybko pokonaliśmy dystans, jaki dzielił nas od miejsca spotkania i przywitaliśmy się ze znajomymi. Rozpoczęło się kolejne z pamiętnych ognisk...
Popijałem kolejne piwo z butelki, co chwila śmiejąc się z żartów Moniki. Wiedziałem, że przyjaciółka starała się jak może żeby poprawić mi humor, więc nie chciałem jej zawieść. Poczułem wibracje w kieszeni spodni. Wyciągnąłem telefon i odczytałem wiadomość. Z każdym przeczytanym słowem, moja twarz stawała się coraz bardziej obojętna. Pokręciłem głową ze zrezygnowaniem i wsadziłem telefon z powrotem na miejsce. Powróciłem spojrzeniem do reszty znajomych. Kamil wpatrywał się we mnie zmartwionym wzrokiem. Uśmiechnąłem się wymuszenie w jego stronę i pociągnąłem kolejny, spory łyk piwa. Już od jakiegoś czasu lekko szumiało mi w głowie, więc postanowiłem dopić i przystopować. Na całe szczęście nie zostało wiele. Kacper wyciągnął do mnie rękę, z zamiarem podania kolejnego trunku, ale stanowczo odmówiłem. Podniosłem się z ławeczki, zachwiałem lekko i skinąłem głową.
-Zaraz wrócę. - odparłem i szybko oddaliłem się w stronę lasku. Poszedłem trochę w głąb, ale tak, by się nie zgubić i wciąż mieć na widoku palące się ognisko. Nim się spostrzegłem, zwróciłem zawartość żołądka, a raczej jego nie zawartość, w krzaki. Kto to widział, żeby pić na pusto? Tylko ja tak potrafię. Oparłem się ręką o pobliskie drzewo. Dreszcze i fale torsji co chwila mną wstrząsały. Nie zauważyłem, a od tyłu ktoś do mnie podszedł.
-Hej, wszystko w porządku? - zapytał się, lekko ochrypłym i przyjemnym dla ucha głosem. Odchrząknąłem cicho i kiwnąłem głową. Już chciałem odpowiedzieć i wrócić z powrotem, lecz nie zdążyłem zrobić żadnego ruchu. Znowu zwymiotowałem, a niesmaczny posmak żółci pozostał mi w ustach. Jak już zdążyłem wywnioskować po głosie, to osobą, która teraz przytrzymywała mnie ramionami w pasie, był jakiś młody mężczyzna. Odgarnął mi włosy z czoła. Nic nie mogłem zobaczyć, przez ogarniającą nas ciemność w lesie.
-Gdzieś ty się tak dorobił, hmm? - mruknął cicho i podał mi nawilżoną chusteczkę i małą buteleczkę z resztką wody mineralnej. Przyjąłem wszystko z wdzięcznością, tak samo jak i jego pomoc w usadzeniu mnie na zwalonym pniu drzewa. Usiadł zaraz obok mnie i dalej przytrzymywał. Nie widział mojej twarzy przez zasłaniające ją włosy, tak samo, jak ja nie mogłem spojrzeć w jego twarz. Za bardzo się teraz krępowałem. Wypłukałem usta, otarłem je i napiłem się jeszcze resztki wody i oparłem lekko głowę o jego ramię. Nie próbował się oddalić, nawet nie zamierzał. Wciągnąłem lekko zapach mężczyzny. Tak przyjemnie i delikatnie pachniał, a zarazem męsko. Westchnąłem cicho.
-Dzięki. Jednak picie na pusty żołądek, jak się jest niewyspanym i na proszkach, to nie jest nic najprzyjemniejszego. - unosiłem powoli głowę. Pierwszym co ujrzałem były najpierw lekko znoszone glany, potem czarne rurki, opinające szczupłe nogi chłopaka. Z boku zwisał mu pęk łańcuchów i chlebak. Na sobie miał jeszcze czarny top i koszulę na krótki rękaw, w tym samym kolorze. Wszystko idealnie zlewało się z ciemnością wokół. Spojrzałem na jego twarz i gdy tylko ujrzałem angel bites'y, wykonane niewiele ponad tydzień temu, rozpoznałem w nim jednego z moich klientów.
-To ty? - zapytał ze zdumieniem i pokręcił głową, a włosy wymykające się spod gumki lekko przysłaniały mu twarz. - No jednak niemądry wybór.
-Boże... przepraszam. - jęknąłem i znów opadłem na jego ramię. Przetarłem sobie dłonią twarz. We własnych włosach poczułem dużą i ciepłą dłoń, która leniwie je przeczesywała.
-Spoko. Nie takie rzeczy się robiło. - zaśmiał się pogodnie nie zaprzestając zabawy.
-Hmm? - skierowałem na niego patrzałki i zrobiłem nieświadomie głupią minę. - Jak to?
-Dzieciaku... - westchnął. Od razu się naburmuszyłem i burknąłem cicho, ale słyszalnie "Nie jestem żadnym dzieckiem", nie odtrącając dłoni, która w dalszym ciągu plątała moje włosy.
-To właściwie ile ty masz lat? - zapytałem z czystej ciekawości, znów się na niego patrząc.
-Dwadzieścia cztery, chociaż właściwie to dwadzieścia pięć, ale póki mam jeszcze trochę czasu, to wolę się nie postarzać. - ponownie się uśmiechnął w moją stronę.
-No rzeczywiście, też bym się nie postarzał. - mruknąłem. - Właśnie! I jak się goją kolczyki, w porządku wszystko?
-Spoko. Jak już mówiłem, nie takie rzeczy się robiło jak i też przeżyło. - wyciągnął palce spomiędzy kosmyków moich włosów i wstał. - To co, odprowadzić cię gdzieś?
Również podniosłem swoje cztery literki z pnia i przeciągnąłem się. Odetchnąłem i podrapałem się po głowie. Podumałem i poudawałem, że chwilę myślę, aż w końcu odpowiedziałem:
-Właściwie to nie. Razem ze znajomymi siedzimy przy ognisku i... może chcesz dołączyć do nas? Nawet nie pytam, co robiłeś o tej porze w lasku.
-Jakaś okazja? - spojrzał na mnie z góry, jako że był sporo wyższy i pociągnął w stronę ogniska.
-Moje urodziny?
-Które? - zapytał się i objął mnie ramieniem. Zatrzymałem się i popatrzyłem na niego ze zdumieniem. Dlaczego ze mną idzie? Dlaczego mnie objął? Dlaczego ja na to pozwalam?
-Osiemnaste...
-Uuu... To rzeczywiście młodziutki jesteś. - zaśmiał się i ponownie pociągnął mnie w stronę, z której przyszedłem. - I jak cię wcześniej wpuszczali do Inferno, hmm?
-Że słucham?!
-No przecież wpuszczają tam od osiemnastki, którą ty masz dzisiaj, a już nie raz cię tam widziałem. Ostatnio też byłeś, w ten sam dzień jak mnie kolczykowałeś. Widziałem, jak pokłóciłeś się z jakimś blondynem, który tak nawiasem mówiąc, zadaje się z jakąś totalną cipą.
-Cipa jak cipa, ale pazury to ma ostre, skurwiel mały. - rozszarpię za wszystko i Patrysia, i Gabriela! Kurwa, po co ja się zawsze pakuję w jakieś paskudne, tym bardziej toksyczne "sprawy"?
-To odpowiesz mi na pytanie? I poprzedzę twoje, tak, musisz.
-Kontakty?
-Kontakty powiadasz?
Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, ani zrzucić jego ręki ze swoich ramion. Doszliśmy na miejsce, a oczy wszystkich skierowane były w naszą stronę. Na ich usta cisnęło się tylko jedno pytanie, w którym zawarte było wszystko:"Paweł?".
I dobrze! Może Gabriel się nauczy, że nie jest jednym, którego Paweł może wybrać =="
OdpowiedzUsuńA nowa postać jest wręcz zajefakenkurwabista p.p
dzięki za dedykejszon ;3
Pojawię się, już spokojna o to twoja rozczochrana ;p
Podsumowanie kochanej istoty nade mną jest niemal moimi myślami - nowa postać jest ŁAAŁ XD Inna, taka świeża i dzięki niej jakoś jeszcze bardziej (to dziwne, że można jeszcze bardziej) podoba mi się opowiadanie!!! Jestem... w siódmym niebie xD
OdpowiedzUsuńA tam, pięć lat różnicy, pięć i pół - przynajmniej mocniej stoi na pewniejszym gruncie i nie będą mu w głowie zdrady. A podglądał Pawła, ojjj ;3
(zapraszam na 62 rozdział)
Jak to Gabriel go zostawił? Przez smsa? Mam mu ochotę rozwalić nos, wybić zęby... W każdym razie zrozumiałam, ze to o to chodzi.
OdpowiedzUsuńNowa postać jest mrauuu. Co z tego, ze starszy. W tym wieku już różnice się zacierają. Starszy, oznacza, że jest dojrzalszy i nie w głowie mu takie rzeczy, jak Gabiemu.
"Kto to widział, żeby pić na pusto? Tylko ja tak potrafię." Spoko ja też. I to niedawno i powiedziałam sobie nigdy więcej. :D
Mraau, intryga, intryga xD Dobra jestem, nie? XDD
OdpowiedzUsuńMuszę się chyba ubezpieczyć na życie, bo słowo daję - moja głowa będzie kiedyś wisieć na widłach, albo ktoś wystawi ją na allegro xD
Z Orim będzie dobrze - noo, jest troszkę przemęczony, ale Daniel go odrestauruje xD Obecnością swoją xD Teraz głównie skupię się na tej parce właśnie, ale zanim to nastąpi, Lucek senior wygłosi orędzie xD
yebać Gabiego i niech też zdechnie w darkroomie za krzywdzenie Pawełka! (kolejne zresztą) >.<
OdpowiedzUsuńWojtek jest zajebisty! *-* i nie wiedzieć czemu znam osobiście mniejwięcej opisanego z wyglądu chłopaka *-* tylko, że ma dwudzieche równo na karku </3
aww, nie ma to jak być młodym.. ile ja bym dała za przeżycie znów swojej 18-stki ^-^
x.x
Poza tym... eee, nie mogę się doczekać aż przeczytam dalszą część!!