sobota, 11 lutego 2012

5. Paweł. Historia prawdziwa.

-Hmmm? - mruknąłem mało przyjemnie do telefonu, który mnie obudził.
=No cześć. - po drugiej stronie odezwał się Kamil. - I jak się trzymasz?
-O, siema. No jak słychać.
=Nie mów, że ty jeszcze spałeś?! - wydarł się. - Przecież dochodzi już osiemnasta.
-No i co z tego?
=Jak to co. Zbieraj się, jesteśmy umówieni z resztą na Głębokim. Sam chciałeś zrobić ognisko na osiemnastkę.
Westchnąłem cierpiętniczo. Za jakie grzechy, ja się pytam, za jakie, psia mać, grzechy? Zwlekłem się z łóżka wysłuchując jeszcze lamentów przyjaciela na moje zachowanie i podreptałem do łazienki. Przygotowałem tam wszystkie kosmetyki, potrzebne do względnego ogarnięcia się i powróciłem do rozmowy z chłopakiem.
-Ok, słuchaj. Wpadnij po mnie jakoś za półtorej godziny. Powinienem być już wtedy gotowy. - i szybko się rozłączyłem, by Kamil nie mógł nic więcej dopowiedzieć.
Przeszedłem z powrotem do łazienki i puściłem wodę pod prysznicem. Wszedłem pod niego, od razu cały oblewając się wodą. Miło było poczuć odświeżenie na skórze i trudy ostatnich dni, spływające razem z wodą do kanałów. Zebrałem przydługą grzywkę z twarzy i zacząłem się myć. Na gąbkę naniosłem mydło o zapachu białej herbaty. Na głowę wylałem żurawinowy szampon. Zapachy cudownie mieszały się ze sobą, tworząc kuszącą kompozycję. Cały pachnący i czysty wyszedłem na chodniczek łazienkowy.  Otarłem swoje ciało z kropelek wody, a włosy umieściłem w turbanie z ręcznika. Umyłem szybko zęby i nakremowałem swoją suchą cerę. Gdy woda z włosów wsiąknęła w ręcznik, osuszyłem je jeszcze odrobinę, a potem potraktowałem suszarką.  Pozostawiłem na swojej głowie powstały nieład i wyszedłem do pokoju. Kiedy wybierałem ubrania z szafki, mój telefon zapikał donośnie. Powlekłem się w jego stronę i wcisnąłem przycisk odczytania wiadomości, nie sprawdzając nawet, kto przysłał mi sms'a. Czytając go, moje oczy stawały się coraz większe, a wściekłość przybierała z każdym słowem na mocy. Jak on kurwa śmie? I jeszcze w takim dniu? Pff... Rzuciłem komórką na łóżko i usiadłem na jego brzegu. Siedziałem tak wgapiając się w ścianę przede mną. Przesuwałem opuszkami palców po szyi, wodząc po kolei, po każdej z wytatuowanych na niej gwiazdek. Nie wiedziałem ile czasu tak siedziałem, ale z letargu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Otrząsnąłem się i wyszedłem na korytarz, by otworzyć, tak jak przypuszczałem Kamilowi. Gdy tylko to zrobiłem, chłopak wszedł bez słowa do mieszkania. Zamknąłem za nim drzwi i udałem się do swojego pokoju. Przyjaciel widząc, w jakim stanie się znajduję, od razu podszedł do mnie i przytulił. Kurczowo wczepiłem w niego swoje palce i pozwalałem się obejmować. Jak na złość żadna słona kropla nie chciała mnie opuścił, żadne gorzkie słowo. Stałem tak w niego wtulony, głaskany uspokajająco po plecach i tyle. Tak po prostu.
-Może lepiej zostańmy, co? - zapytał cicho nadal trzymając mnie w swoich ramionach. Pokręciłem przecząco głową, mrucząc w jego ramię. Odsunąłem się od niego i zacząłem ubierać na siebie pierwsze lepsze rzeczy, wyciągnięte z szafy. Wyszliśmy razem z mieszkania i udaliśmy się na nasze wspólne miejsce ogniskowe. Po drodze wstąpiliśmy do sklepu, by kupić prowizoryczny prowiant  i zapas alkoholu. Po niecałym kwadransie i przejażdżką tramwajem byliśmy na miejscu. Gdy doszliśmy już nad jezioro, ogień przyjemnie w oddali się palił, a ludzie zebrani wokół widocznie świetnie się bawili. Szybko pokonaliśmy dystans, jaki dzielił nas od miejsca spotkania i przywitaliśmy się ze znajomymi. Rozpoczęło się kolejne z pamiętnych ognisk...
Popijałem kolejne piwo z butelki, co chwila śmiejąc się z żartów Moniki. Wiedziałem, że przyjaciółka starała się jak może żeby poprawić mi humor, więc nie chciałem jej zawieść. Poczułem wibracje w kieszeni spodni. Wyciągnąłem telefon i odczytałem wiadomość. Z każdym przeczytanym słowem, moja twarz stawała się coraz bardziej obojętna. Pokręciłem głową ze zrezygnowaniem i wsadziłem telefon z powrotem na miejsce. Powróciłem spojrzeniem do reszty znajomych. Kamil wpatrywał się we mnie zmartwionym wzrokiem. Uśmiechnąłem się wymuszenie w jego stronę i pociągnąłem kolejny, spory łyk piwa. Już od jakiegoś czasu lekko szumiało mi w głowie, więc postanowiłem dopić i przystopować. Na całe szczęście nie zostało wiele. Kacper wyciągnął do mnie rękę, z zamiarem podania kolejnego trunku, ale stanowczo odmówiłem. Podniosłem się z ławeczki, zachwiałem lekko i skinąłem głową.
-Zaraz wrócę. - odparłem i szybko oddaliłem się w stronę lasku. Poszedłem trochę w głąb, ale tak, by się nie zgubić i wciąż mieć na widoku palące się ognisko. Nim się spostrzegłem, zwróciłem zawartość żołądka, a raczej jego nie zawartość, w krzaki. Kto to widział, żeby pić na pusto? Tylko ja tak potrafię. Oparłem się ręką o pobliskie drzewo. Dreszcze i fale torsji co chwila mną wstrząsały. Nie zauważyłem, a od tyłu ktoś do mnie podszedł.
-Hej, wszystko w porządku? - zapytał się, lekko ochrypłym i przyjemnym dla ucha głosem. Odchrząknąłem cicho i kiwnąłem głową. Już chciałem odpowiedzieć i wrócić z powrotem, lecz nie zdążyłem zrobić żadnego ruchu. Znowu zwymiotowałem, a niesmaczny posmak żółci pozostał mi w ustach. Jak już zdążyłem wywnioskować po głosie, to osobą, która teraz przytrzymywała mnie ramionami w pasie, był jakiś młody mężczyzna. Odgarnął mi włosy z czoła. Nic nie mogłem zobaczyć, przez ogarniającą nas ciemność w lesie.
-Gdzieś ty się tak dorobił, hmm? - mruknął cicho i podał mi nawilżoną chusteczkę i małą buteleczkę z resztką wody mineralnej. Przyjąłem wszystko z wdzięcznością, tak samo jak i jego pomoc w usadzeniu mnie na zwalonym pniu drzewa. Usiadł zaraz obok mnie i dalej przytrzymywał. Nie widział mojej twarzy przez zasłaniające ją włosy, tak samo, jak ja nie mogłem spojrzeć w jego twarz. Za bardzo się teraz krępowałem. Wypłukałem usta, otarłem je i napiłem się jeszcze resztki wody i oparłem lekko głowę o jego ramię. Nie próbował się oddalić, nawet nie zamierzał. Wciągnąłem lekko zapach mężczyzny. Tak przyjemnie i delikatnie pachniał, a zarazem męsko. Westchnąłem cicho.
-Dzięki. Jednak picie na pusty żołądek, jak się jest niewyspanym i na proszkach, to nie jest nic najprzyjemniejszego.  - unosiłem powoli głowę. Pierwszym co ujrzałem były najpierw lekko znoszone glany, potem czarne rurki, opinające szczupłe nogi chłopaka. Z boku zwisał mu pęk łańcuchów i chlebak.  Na sobie miał jeszcze czarny top i koszulę na krótki rękaw, w tym samym kolorze. Wszystko idealnie zlewało się z ciemnością wokół. Spojrzałem na jego twarz i gdy tylko ujrzałem angel bites'y, wykonane niewiele ponad tydzień temu, rozpoznałem w nim jednego z moich klientów.
-To ty? - zapytał ze zdumieniem i pokręcił głową, a włosy wymykające się spod gumki lekko przysłaniały mu twarz. - No jednak niemądry wybór.
-Boże... przepraszam. - jęknąłem i znów opadłem na jego ramię. Przetarłem sobie dłonią twarz. We własnych włosach poczułem dużą i ciepłą dłoń, która leniwie je przeczesywała.
-Spoko. Nie takie rzeczy się robiło. - zaśmiał się pogodnie nie zaprzestając zabawy.
-Hmm? - skierowałem na niego patrzałki i zrobiłem nieświadomie głupią minę. - Jak to?
-Dzieciaku... - westchnął. Od razu się naburmuszyłem i burknąłem cicho, ale słyszalnie "Nie jestem żadnym dzieckiem", nie odtrącając dłoni, która w dalszym ciągu plątała moje włosy.
-To właściwie ile ty masz lat? - zapytałem z czystej ciekawości, znów się na niego patrząc.
-Dwadzieścia cztery, chociaż właściwie to dwadzieścia pięć, ale póki mam jeszcze trochę czasu, to wolę się nie postarzać. - ponownie się uśmiechnął w moją stronę.
-No rzeczywiście, też bym się nie postarzał. - mruknąłem. - Właśnie! I jak się goją kolczyki, w porządku wszystko?
-Spoko. Jak już mówiłem, nie takie rzeczy się robiło jak i też przeżyło. - wyciągnął palce spomiędzy kosmyków moich włosów i wstał. - To co, odprowadzić cię gdzieś?
Również podniosłem swoje cztery literki z pnia i przeciągnąłem się. Odetchnąłem i podrapałem się po głowie. Podumałem i poudawałem, że chwilę myślę, aż w końcu odpowiedziałem:
-Właściwie to nie. Razem ze znajomymi siedzimy przy ognisku i... może chcesz dołączyć do nas? Nawet nie pytam, co robiłeś o tej porze w lasku.
-Jakaś okazja? - spojrzał na mnie z góry, jako że był sporo wyższy i pociągnął w stronę ogniska.
-Moje urodziny?
-Które? - zapytał się i objął mnie ramieniem. Zatrzymałem się i popatrzyłem na niego ze zdumieniem. Dlaczego ze mną idzie? Dlaczego mnie objął? Dlaczego ja na to pozwalam?
-Osiemnaste...
-Uuu... To rzeczywiście młodziutki jesteś. - zaśmiał się i ponownie pociągnął mnie w stronę, z której przyszedłem. - I jak cię wcześniej wpuszczali do Inferno, hmm?
-Że słucham?!
-No przecież wpuszczają tam od osiemnastki, którą ty masz dzisiaj, a już nie raz cię tam widziałem. Ostatnio też byłeś, w ten sam dzień jak mnie kolczykowałeś. Widziałem, jak pokłóciłeś się z jakimś blondynem, który tak nawiasem mówiąc, zadaje się z jakąś totalną cipą.
-Cipa jak cipa, ale pazury to ma ostre, skurwiel mały. - rozszarpię za wszystko i Patrysia, i Gabriela! Kurwa, po co ja się zawsze pakuję w jakieś paskudne, tym bardziej toksyczne "sprawy"?
-To odpowiesz mi na pytanie? I poprzedzę twoje, tak, musisz.
-Kontakty?
-Kontakty powiadasz?
Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, ani zrzucić jego ręki ze swoich ramion. Doszliśmy na miejsce, a oczy wszystkich skierowane były w naszą stronę. Na ich usta cisnęło się tylko jedno pytanie, w którym zawarte było wszystko:"Paweł?".

5 komentarzy:

  1. I dobrze! Może Gabriel się nauczy, że nie jest jednym, którego Paweł może wybrać =="
    A nowa postać jest wręcz zajefakenkurwabista p.p

    dzięki za dedykejszon ;3
    Pojawię się, już spokojna o to twoja rozczochrana ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Podsumowanie kochanej istoty nade mną jest niemal moimi myślami - nowa postać jest ŁAAŁ XD Inna, taka świeża i dzięki niej jakoś jeszcze bardziej (to dziwne, że można jeszcze bardziej) podoba mi się opowiadanie!!! Jestem... w siódmym niebie xD

    A tam, pięć lat różnicy, pięć i pół - przynajmniej mocniej stoi na pewniejszym gruncie i nie będą mu w głowie zdrady. A podglądał Pawła, ojjj ;3

    (zapraszam na 62 rozdział)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to Gabriel go zostawił? Przez smsa? Mam mu ochotę rozwalić nos, wybić zęby... W każdym razie zrozumiałam, ze to o to chodzi.
    Nowa postać jest mrauuu. Co z tego, ze starszy. W tym wieku już różnice się zacierają. Starszy, oznacza, że jest dojrzalszy i nie w głowie mu takie rzeczy, jak Gabiemu.

    "Kto to widział, żeby pić na pusto? Tylko ja tak potrafię." Spoko ja też. I to niedawno i powiedziałam sobie nigdy więcej. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mraau, intryga, intryga xD Dobra jestem, nie? XDD
    Muszę się chyba ubezpieczyć na życie, bo słowo daję - moja głowa będzie kiedyś wisieć na widłach, albo ktoś wystawi ją na allegro xD
    Z Orim będzie dobrze - noo, jest troszkę przemęczony, ale Daniel go odrestauruje xD Obecnością swoją xD Teraz głównie skupię się na tej parce właśnie, ale zanim to nastąpi, Lucek senior wygłosi orędzie xD

    OdpowiedzUsuń
  5. yebać Gabiego i niech też zdechnie w darkroomie za krzywdzenie Pawełka! (kolejne zresztą) >.<
    Wojtek jest zajebisty! *-* i nie wiedzieć czemu znam osobiście mniejwięcej opisanego z wyglądu chłopaka *-* tylko, że ma dwudzieche równo na karku </3
    aww, nie ma to jak być młodym.. ile ja bym dała za przeżycie znów swojej 18-stki ^-^
    x.x
    Poza tym... eee, nie mogę się doczekać aż przeczytam dalszą część!!

    OdpowiedzUsuń