niedziela, 26 lutego 2012

6. Paweł. Historia prawdziwa.

Otworzyłem powoli powieki, by zaraz zamknąć je z powrotem. Przekręciłem się na drugi bok i wciągnąłem ze świstem powietrze. Usiadłem do pionu, a w głowie momentalnie mi zawirowało. Dzięki Bogu okna były zasłonięte, ale... Gdzie ja właściwie jestem? To nie jest mój pokój, to przecież na pewno nawet nie jest mój dom, czy gdziekolwiek się znajduję. Przetarłem dłońmi twarz i wróciłem do oglądania pokoju. Duży, przestronny, ze ścianami w kolorze rubinowym. Łóżko również duże i, jak zdążyłem się zorientować, niezwykle wygodne.  Lekko pod sufitem wisiała plazma, a jedną ścianę zajmowały wielkie okna, przysłonięte kaskadą czarnego materiału. Gdzieś z boku stała niewielka biblioteczka i wisiały lub stały na półkach czarno-białe zdjęcia. Mój wzrok powędrował do stoliczka przy łóżku, na którym stała woda w wysokiej szklance. Wychyliłem się po nią, ale zaraz opadłem na posłanie krzywiąc się z bólu. Nie dość, że nie jestem u siebie, to jeszcze nie wiadomo co robiłem. Przemogłem się i w końcu chwyciłem wodę. Na wszelki wypadek jeszcze ją powąchałem, ale nie wychwyciwszy żadnych zapachów, które świadczyłyby o szkodliwości napoju, wypiłem ją jednym haustem. Od razu odrobinę lepiej się poczułem. Odstawiłem pustą już szklankę na miejsce i ponownie opadłem na poduszki. Przeciągnąłem się i zacząłem zastanawiać, co właściwie wczoraj takiego robiłem. Nim przypomniałem sobie cokolwiek, do moich nozdrzy dotarł wspaniały zapach świeżo parzonej kawy. Zamruczałem z aprobatą mając zamknięte oczy i wyobrażając sobie jej smak. A w cholerę, raz się żyje, a jak kogoś po drodze spotkam, to udam debila. Z takimi myślami wstałem z łóżka i wyszedłem na korytarz. Idąc za zapachem dotarłem do schodów. Schodząc z nich prawie się połamałem, ale czego się nie robi dla tego napoju bogów? W końcu dotarłem, w moim mniemaniu, do kuchni i źródła. Wchodząc do pomieszczenia przy blacie, na samym jego środku, siedział mężczyzna powoli popijający kawę i czytający gazetę. Odwrócony był tyłem, więc mnie nie zauważył, a ja bezkarnie mogłem podziwiać jego dobrze zbudowane plecy i delikatne mięśnie, poruszające się z każdym ruchem rąk. Szerokie ramiona, w których chyba każdy by się czuł bezpiecznie. Nawet ja bym się pokusił. Nie wiem jak długo tak stałem i z maślanym wzrokiem taksowałem go wzrokiem, ale nim się spostrzegłem, Wojtek z rozbawieniem mi się przyglądał. Ocknąłem się i pokręciłem głową, po której chwilę potem się podrapałem.
-Eeee. - tak, brawo. Przecież wiadomo, że mistrzem elokwencji nigdy nie byłem. Wiele osób może to potwierdzić. - Cześć. - odparłem głupio się uśmiechając i w dalszym ciągu stojąc w progu.
-Dzień dobry. Jak się spało? - czy mnie się tylko wydaje, czy on jest dla mnie jakiś wyjątkowo miły? A może to tylko moja wyobraźnia płata mi figle? - Siadaj.
Podążyłem we wskazanym mi kierunku i usiadłem na przeciwko gospodarza.
-W porządku. - odpowiedziałem po chwili namysłu. - A dostanę trochę tego cuda? - wskazałem na kubek z parującą kawą.
-Jasne. A coś do jedzenia chcesz?
-Nie, dzięki. Nic nie przełknę. - zaśmiałem się, by ukryć moje zmieszanie. Kiedy kubek stanął na blacie przede mną, a mężczyzna usiadł z powrotem na swoje miejsce uparcie się we mnie wpatrując, popiłem łyk i aż oparzyłem sobie język.
-Uważaj, gorąca. - parsknął.
-Bardzo śmieszne. - wydąłem usta i udałem obrażonego. Właściwie to raz kozie śmierć, w końcu muszę się dowiedzieć co ja tu robię. - Wojtek?
-Hmmm?
-Ja ten... no. Chciałem się dowiedzieć, co ja tu robię?
-Pewnie cię przytargałem do siebie po wczorajszej imprezie, bo nie byłeś w stanie chodzić. A, że nikt nie chciał mi powiedzieć gdzie mieszkasz, bo nagle wszyscy zapomnieli, a ty też nie byłeś skory do rozmowy, to tak oto i jesteś. - zaśmiał się pogodnie na widok mojej miny.
-A czy my coś wczoraj...?
-Co wczoraj?
-Czy my coś...?
-Ale o czym ty mówisz? - tak, przedrzeźniaj się do cholery jasnej ze mną dalej.
-No czy my wczoraj... Bo mnie dupa boli, no!
-Hmmm. Byłeś cudownym kochankiem, mam nadzieję, że nie tylko na jedną noc. - puścił mi oczko z szelmowskim uśmiechem, a ja rąbnąłem czołem w blat. Chyba będę miał guza... Ała! - Przestań, siniaków sobie narobisz. Żartowałem. Spadłeś ze schodków na werandzie. A poza tym, nie wykorzystuję nietrzeźwych. Tym bardziej tych, którzy nie pamiętają, jak im wspaniale ze mną było. - teraz to szczerze się zaśmiał, ale nadal z tym samym błyskiem w oku. Ja nie chcę nic mówić, ale czy on coś mi insynuuje? Pfff. Dobre sobie, nie dam się tak łatwo. Posiorbałem stygnącej kawy i spod grzywki lustrowałem całego gospodarza, który ponownie zagłębił się w lekturze gazety. Westchnąłem i obróciłem się w stronę wielkiego okna, z którego widać było cudo natury. Wielka łąka, a na niej kilka biegających po terenie koni i sztuczny, mały staw. Uśmiechnąłem się do swoich myśli i popijałem kawę dalej. Sielanka.

Pod wieczór wróciłem do domu. Jak się okazało, wcale daleko nie miałem, a nawet wszystko pod nosem. Mózg powracał do wcześniejszej pracy i teraz wszystko stawało się jaśniejsze. To prawda, że się zalałem totalnie. W końcu coś musiałem zrobić, gdy przyjaciele co chwila się mnie pytali o Wojtka. Chyba tylko Monika go pamiętała ze studia, jak przyszedł do mnie umówiony na wizytę i tylko ona wiedziała, skąd go znam. Gdy wszedłem do mieszkania na wejściu pogłaskałem kota, nakarmiłem go i nic innego nie zrobiłem jak położyłem się spać.  Och, czy to tak wygląda kraina Morfeusza? Łąki, koniki i śliczne, małe pieski? Kilka młodych jabłonek i wiśni, dających piękną woń. Brakuje tu tylko... Dryń. Hę? A co to? Dryyyyń. Chyba mi się coś wydawało, ale słyszałem... Dryyyyyyyyyyyyyyy...
Otworzyłem zaspane powieki i wymacałem pod poduszką dzwoniący właśnie telefon. Jak kogoś tam kocham, zamorduję. Obiecuję.
-Nieważne kto dzwoni, obiecuję, że urwę głowę, nasram do szyi i napluję jeszcze do środka. - bardzo miło warknąłem  podnosząc się do pozycji siedzącej, sprawdzając przy okazji godzinę. Że co? Proszę, ja się tylko przewidziałem. Dopiero dochodzi północ?
-Paweł... - jakiś głos mruknął po drugiej stronie. Zaraz, zaraz. Ja znam ten ton i...
-Jeez, człowieku. Ogarnij się, jesteś pijany. - westchnąłem i opadłem z powrotem na miękkie poduchy.
-Paweł, proszę. - czknął. - Porozmawiaj ze mną.
-Posłuchaj Gabi, nie mamy o czym rozmawiać. Nie odzywałeś się od dwóch tygodni, potem cię spotkałem w klubie z tym frajerem, znowu się nawet nie odezwałeś, żeby wytłumaczyć i teraz nagle wspaniałomyślnie mam z tobą pogadać? Chyba śnisz. Nie, raczej ja przed chwilą śniłem, tak więc spadaj.
-Nigdzie nie spadam. - zacietrzewił się. - Ty mnie kochasz! - przewróciłem oczami i sprzedałem sobie mentalnego kopa.
-Kocham, ale co z tego? W końcu sobie jakoś życie ułożę, bez ciebie.
-Nie, masz mnie natychmiast wpuścić do środka! Nie będziesz sobie życia beze mnie układał, zrozumiano?! - aż znowu podniosłem się do pozycji siedzącej i otworzyłem szerzej oczy. Jak to? Przecież Gabriel się tak nigdy nie zachowywał. Dlaczego nagle...?
-Nie rozśmieszaj mnie. Nigdzie cię nie wpuszczę. Daj mi w końcu spokój i zajmij się swoim kolegą, przecież to on był dla ciebie ważniejszy na każdym kroku. - mruknąłem. - Ważniejszy niż ja. - dodałem cicho i szybko się rozłączyłem. W moim życiu wiele dziwnego się wydarzyło, ale czy nie może chociaż przez chwilę być spokojnie? Myślałem, że znałem Gabiego dobrze, ale też i tym razem się myliłem. Mimo, że zawsze był dla mnie miły, opiekuńczy, ostatnio bardzo się zmienił. Nie wiem, czy na to miał wpływ kuzyn Moniki, czy może tylko udawał takiego przede mną. To boli, ale muszę być silny i dać radę. Z takimi myślami znowu udałem się w krainę Morfeusza, lecz nie tym razem taką samą jak przedtem.

11 komentarzy:

  1. Gabi, idź być pijanym gdzie indziej >.>
    I nie groź mu, bo nie wiem jak to zrobie ale (to zrobie) dorwę Cię i zrobie Ci krzywdę pijany człowieku szukający przygody...
    I umieraj w męczarniach w darkroomie wraz ze swoją nową zdobyczą! >.>
    Ps. Najlepiej zniknij, przepadnij! xD


    Mamy tu chyba... przyszły romans Pawła z Wojtkiem! *p*
    Nah, biedaczek, tyłek go boli ]:->
    My już swoje wiemy :]
    Ale ten stoicki spokój Wojtka aż mnie zachwyca, ja bym tak nie mogła.. w sensie.. jakby ktoś mi się plątał po mieszkaniu (ps. nie umiałabym wyjść z łóżka gdybym miała takiego swojego Pawła ]:-> )


    Obwieszczam wszem i wobec, że nareszcie pokomentowałam wszystkie zaległości i jestem już na bierząco. Przepraszam za zwłokę.
    Oczywiście, że czekam na dalszą część i wyczekuję kolejnej notki.

    OdpowiedzUsuń
  2. „-No czy my wczoraj... Bo mnie dupa boli, no!” Hahaha. Dobrze, że chwilę wcześniej skończyłam colę, ponieważ znalazła by się na ekranie lapka. Bezpośrednio pyta, a co? Tak trzeba. Przecież dupa należy do niego, musi wiedzieć dlaczego boli.
    „Tym bardziej tych, którzy nie pamiętają, jak im wspaniale ze mną było.” Awww. Mogę zamienić się w Pawła? Mogę? Sprawdziłabym, czy Wojtek mówi prawdę. :D
    „Dobre sobie, nie dam się tak łatwo.” Dasz, dasz. Możesz poudawać, że to nie było łatwo. :D
    I Gabi zepsuł piękne sny Pawełkowi. *wymierza Gabiemu kilka kopniaków* Przychodzi pijany do niego i jeszcze będzie mówił takie rzeczy. I co to znaczy, że Paweł nie będzie sobie życia układał bez niego? To Paweł decyduje sam o swoim życiu, A Gabriel niech idzie do tamtego, jak mu tak dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Paweł, no! Bo do Morfeusza z łąkami, polankami, konikami i puchem trzeba wykonać jedną, prostą czynność - Wojtek z szelmowskim uśmiechem made on in head i gotowe! xD A Gabriel dałby sobie na wstrzymanie... nałogowiec jeden. Jeszcze z ręki wyjdzie mu wróżba, że się schla na śmierć.
    Wojciech... jakiś nie mam miłych... inaczej - pozytywnych uczuć z tym imieniem, aczkolwiek zaczynasz mnie do niego przekonywać.
    Paweł! Gabi + wóda, czy Wojtek + świetna kawa. No ja bym szybko podjęła decyzję xD

    Kio i Baal wczuli się w rolę xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam twojego bloga od jakiegoś czasu i muszę powiedzieć że bardzo podoba mi się twój styl pisania ;D Notka jak zwykle cudna a ten tekst "Bo mnie dupa boli no .. " rozwalający ^ ^
    Z niecierpliwością czekam na więcej ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. http://urodzinowy-prezent-yaoi.blog.onet.pl/ zapraszam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, że dwa razy dałam powiadomienie, ale blogspot się zaciął na moment.
    Haha, nie Ty jedyna głosujesz na 2 xD Zastanawiam się tylko, czy jaśniejsza strona nie powinna być odwrotnie.

    Oo tak, Daniel chce być potępiony, ale to Orion ma w tym wprawę.. zresztą to nie gra mu roli - wszyscy wiedzą, jak lubi seks, ale zdaje sobie sprawę, że ciąży nie chce... nie teraz, a więc to stawia Daniela w świetle uległego uczka xD
    Hahaha, tak, Orion i Daniel tworzą smaczny kąsek. xD Wyjątkowo oni oraz Baal i Kio są mi bardziej bliscy niż reszta xD

    Problemu pozbędzie się tuż po zajęciach... w klasie... uahahaha XDD Ale bez widowni ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie bardzo mi sie podoba ;) Rozumiem że Wojtuś i Paweł będą razem, prawdaa ? ;] Czekam na kolejne rozdziały ;*

    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
  10. Lucek to się teraz boi, co mu zrobi Misiek za podsłuchiwanie xD Ojj, nieładnie zrobił, nieładnie xP

    OdpowiedzUsuń
  11. chce rozdział!!!! pisz no ;P

    OdpowiedzUsuń