sobota, 17 marca 2012

25. Pamiętnik licealisty.

Mężczyzna przeszedł przez wszystkie pomieszczenia, znajdując się wreszcie w swoim gabinecie. Nerwowo szukał telefonu komórkowego w kieszeniach płaszcza. Opadł ciężko w fotelu, dalej szukając przedmiotu. Otwierał wszystkie szuflady biurka. W końcu ciężko westchnął i zrezygnowany chwycił za papiery zalegające blat, pod którymi znajdował się telefon. Z nieodgadnionym wyrazem na twarzy chwycił za niego i szybko wykręcił numer do kochanka. Przyłożył komórkę do ucha i wyczekiwał. Po trzecim sygnale w końcu się doczekał.
- Możesz rozmawiać? - zapytał od razu. Usłyszał szmer i pokrzykiwania partnera.
- Już jestem. Jak słyszysz niezbyt, bo mam trening. A stało się coś ważnego?
- Tak. Mimo, że nie jest to rozmowa na telefon, musisz wiedzieć jak najszybciej.
-To mów. - ponaglił go.
- Chodzi o Arthura... Opowiadałem ci o jego ostatniej przeszłości i wiesz, że nie należała do udanych i kolorowych. I tu właśnie leży problem, bo chyba ta przeszłość wróciła. - zapadła długa cisza. Żaden z mężczyzn się nie odzywał. - Boże. Nie chcę żeby on znowu coś sam przeżywał. Widzisz jak przez to wszystko się strasznie zmienił...
- Jesteś jeszcze w pracy? - przerwał mu. W tle słychać było miarowe uderzanie palców o blat, co świadczyło o zdenerwowaniu mężczyzny.
- Tak, ale zaraz wychodzę.
- Czekaj na mnie w domu. Później razem pojedziemy do Arthura.

***

Wyszedłem szybko z samochodu kiedy tylko znalazłem się pod domem blondyna i nawet bez zamykania go, ruszyłem do drzwi. Zapukałem raz. Drugi. Kolejny. W końcu nie wytrzymałem i chwyciłem za klamkę. Zdziwiłem się, że drzwi nie były zamknięte. Otrząsnąłem się i wszedłem do środka. Na wszelki wypadek rozejrzałem się po parterze. Nic jednak podejrzanego nie znalazłem. Z bijącym sercem przeszedłem do salonu. Na kanapie leżała skulona postać pod grubym kocem, a obok na stoliku, jeszcze parująca melisa w filiżance. Odetchnąłem i uspokoiłem się odrobinę. Usiadłem na skraju mebla, by nie obudzić blondyna. Jednak nie udało mi się. Arisa uniósł się na łokciach i zaspanym wzrokiem na mnie spojrzał. Po chwili przypomniał sobie wydarzenia z dzisiejszego dnia i momentalnie wtulił się w moje ciało, chowając twarz w zgięcie mojej szyi. Otuliłem go ramionami.
-Jak dobrze, że już jesteś. Tylko... jak się tu dostałeś? - mruknął cicho powoli się odsuwając.
-Nie zamknąłeś drzwi wejściowych. - spojrzał na mnie zdziwiony i wyraźnie zdenerwowany. - Hmm?
-... Boże! Przecież ja je zamykałem. - zarzekł się. - Jestem tego pewien. - dodał już znacznie ciszej, wręcz szeptem.
Spiąłem się wyraźnie, co kochanek wyczuł. Spojrzał mi w oczy i przytaknął. Razem wstaliśmy i ruszyliśmy na piętro. Arisa po drodze chwycił moją dłoń i splótł nasze palce ze sobą. Uśmiechnąłem się do niego, lecz zaraz przybrałem obojętną minę i szybciej wchodziłem po stopniach.  Mężczyzna mocno zacisnął palce ze zdenerwowania. Dostając się na miejsce, zaczęliśmy sprawdzać wszystkie miejsca po kolei. W łazience, gabinecie i pokoju gościnnym nic nie znaleźliśmy. Przeszliśmy więc mocno zdenerwowani do sypialni blondyna. Otwierając drzwi, buchnął na nas zimny wiatr. Szybko pokonałem dystans dzielący mnie i otwarte na oścież okno, po czym zamknąłem je w mgnieniu oka. Odwróciłem się do Arisy. Ten podszedł do mnie i pociągnął w stronę łóżka. Usiedliśmy na nim, a mężczyzna wcisnął swoją twarz w zgięcie mojej szyi. Przytuliłem go, a mój wzrok przykuł kolorowy przedmiot i mały liścik. Wysunąłem się z objęć blondyna i podszedłem do stolika. Otworzyłem szerzej oczy, widząc zaadresowaną kopertę do mnie, a obok granatowy loczek, który początkowo wziąłem za owy przedmiot. Chwyciłem kartkę i ją otworzyłem. Zacząłem czytać, a w głowie kołatało się coraz więcej myśli.

"Witaj Arthur,
To było tylko ostrzeżenie.
Ostrzeżenie przed tym, żebyś nie mieszał się do nie swoich spraw.
A kosmyk włosów naszego drogiego przyjaciela ma ci o tym przypominać.
Pamiętaj, ja tylko ostrzegam.

Twój Yuu"

-Co to jest? - zapytał blondyn podchodząc do mnie i wyciągając mi list z dłoni. Opadłem na podłogę i skryłem twarz w dłoniach.
-Arthur?
-Nie teraz. - przeczesałem włosy palcami i wstałem. Odwróciłem się w stronę kochanka. - Zabieram cię do siebie. Natychmiast.

Już od ponad dwóch tygodni Arisa mieszka ze mną. Po przeszukaniu jego domu nic nie udało się znaleźć. Miejsce było czyste, ale nadal nie pozwalam blondynowi powrócić do jego własnych czterech ścian. Być może jestem egoistą, ale dobrze mi przy nim. Tak samo jak wspaniale jest mi z jego powodu, to z drugiej strony czuję gorycz. Nadal nie mam kontaktu z Akirą. Dosłownie jakby zapadł się pod ziemię. Bynajmniej nie zamierzam odpuścić i zrobię wszystko, by go w końcu odnaleźć i odzyskać. Nie dość, że nie mam żadnych wieści od przyjaciela, to tym bardziej od Yuu. Niestety miałem tą nieprzyjemność go spotkać, poznać i z nim współpracować przez długi czas, dlatego też wiem jaki on jest. Zawsze miał do mnie słabość, tak samo jak i jest niebezpieczny. Tylko, czego on mógł chcieć od Arisy, żeby go zastraszać?

***

-I co, widziałeś się z nim?
-Nie. Wziął wolne, bo od dwóch tygodni nie przychodzi do pracy. Nawet nie mam serca nachodzić go w domu, kiedy wiem, że są razem z Arisą. - mężczyzna usiadł kochankowi na kolanach i objął jego szyję ramionami. - Nie martw się tak o niego.
-Ja się wcale nie martwię.
-Nie, w ogóle. Jak mamuśka. - zachichotał i zaraz został zrzucony na podłogę. - Toru!
-Nie jestem żadną mamuśką, jestem tylko jego kuzynem. - białowłosy wstał, rozmasował sobie pośladki i zaplótł ręce na klatce piersiowej.
-Dzisiaj nici z seksu. - i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając oniemiałego kochanka samego w salonie.
-Ale Kiyo. - rzucił w przestrzeń i zaraz ruszył za nim w pogoń. - A może jednak dasz się skusić chociaż na masaż tyłeczka? - zamruczał i jego też już nie było.

***

Zaparzyłem sobie kawę i wróciłem z nią do blondyna, który wygrzewał się przy zapalonym kominku i czytał książkę. Usiadłem obok niego na kanapie i przygarnąłem do siebie. Wpatrywałem się w ścianę i westchnąłem ciężko, co chyba wybudziło Arisę z jego chwilowego stanu, w który zawsze wpada, gdy cokolwiek czyta.
-Ciągle się o to martwisz. - pogłaskał mnie po ręce i odłożył lekturę na stolik obok, by móc się do mnie przytulić.
-A czym tu się nie martwić, hmm? - mruknąłem i pocałowałem czubek blond główki. Mężczyzna zachichotał i tylko mocniej się wtulił we mnie. - Nie dość, że coś się dzieje z moim przyjacielem, nie wiem w dodatku co takiego, to jeszcze chcą tobie zrobić krzywdę.
-Dlatego nie mam zamiaru się stąd ruszać. Nawet gdybyś miał mnie siłą wywalić, ja nie kiwnę palcem. - ułożył się wygodniej i skierował swoje ślepka na mnie.
-Wiem. A ja cię stąd nie wypuszczę. Chociaż tu też nie jest bezpiecznie. - westchnąłem po raz kolejny i upiłem łyk kawy. Nie zdążyłem nic innego dopowiedzieć, bo rozdzwonił się mój telefon. - Arthur Lee, słucham?
=Witaj, Arthurze.
-Z kim rozmawiam? - niestety zaczynałem się domyślać, kto to może być.
=Och, już mnie nie poznajesz? Nawet po głosie? - zacmokał. - A tak bardzo lubiłeś go słuchać w najróżniejszych sytuacjach.
-Ale o czym ty mówisz?
=Wygodnie ci z twoim blondaskiem teraz na kanapie? - syknął. Obejrzałem się dookoła, ale nie zauważyłem niczego podejrzanego. - Nawet nie drgnij, bo za chwilę może być ci wygodnie, ale bez niego, w innej konfiguracji. - zaśmiał się, a ja z każdą sekundą stawałem się coraz bardziej nerwowy.
-O czym ty, do cholery, mówisz?
=Spotkaj się ze mną. Jutro punkt dwunasta na rogu przy Takumi. - urwane połączenie.
-Niech to szlag. - poczułem szarpnięcie za mankiet marynarki i spojrzałem na Arisę. Bezgłośnie wymówił "noga" i od razu przeniosłem sam wzrok na jego udo. Serce zabiło mi momentalnie szybciej. Mocniej objąłem blondyna w pasie i szybko zrzuciłem go na podłogę. Czerwony punkcik zniknął z kanapy, a ja doczołgałem się do czujnika. Zamknąłem wszystkie okna i zasłoniłem je roletami jednym przyciskiem, tak samo jak drzwi. Miałem nadzieję, że chociaż teraz będziemy bezpieczni.

Jeszcze tego samego dnia zadzwoniłem do Ryo z zapytaniem, czy mógłby przyjechać do kraju jak najszybciej. Był jedyną osobą, która mogła mi pomóc. Tak naprawdę dzięki niemu jeszcze chodzę po tym świecie, bo kiedy "załatwiałem" pewne sprawy, jako jedyny zawsze mnie ubezpieczał i ratował z opresji. Na całe szczęście, słysząc powagę sytuacji i wiedząc, z czym ma do czynienia, zgodził się bez wahania. Razem z Collin'em powinni być już z samego rana.
-Chodź do mnie. - zwróciłem się do kochanka, który zaraz podszedł do mnie. Przytuliłem go. Trząsł się.
-Boję się. - mruknął w moją koszulę, na której zaciskał pięści.
-Wiem. - odpowiedziałem. - Ale mam nadzieję, że wszystko się już niedługo skończy. - pokręcił głową. - Hmmm?
-Ja się boję o ciebie. Słyszałem twoją rozmowę. - No tak, mogłem się domyślić. - Co on może od ciebie chcieć?
-Nie mam pojęcia. - powiedziałem zgodnie z prawdą. - Ale wiem czego ja od niego chcę.
-Czego? - popatrzył się na mnie bez zrozumienia. Nic nie odpowiedziałem, tylko ciaśniej objąłem jego drobne ciało ramionami. Najlepiej żeby nic nie wiedział o moich myślach, a tym bardziej zamiarach. Tak będzie lepiej. Dla niego. Dla mnie. I całej sytuacji. Najważniejsze jest to, żeby odzyskać Akirę całego i zdrowego, oraz uchronić Arisę.

***

-Co ty chcesz zrobić?
-Nie twój interes.
-Przecież on nigdy nie będzie twój.
-Powiedziałem, stul pysk!
-Nigdy do ciebie nie wróci. Za nic, słyszysz?
-Teraz przegiąłeś...
Czarnowłosy mężczyzna w dobrze skrojonym garniturze wymierzył silny cios w szczękę przywiązanego do krzesła mężczyzny. Ten splunął krwią pod nogi oprawcy, za co otrzymał kolejne szybkie uderzenia w drugi policzek i brzuch. Stęknął ciężko i sapnął przez nos.
-To teraz inaczej się zabawimy. Co pierwsze, paluszek czy główka? - zaśmiał się i spojrzał na krew zalegającą przed jego butami. Akira patrzył się z przerażeniem na nóż ściskany w jednej ręce Yuu.

6 komentarzy:

  1. Chcesz mnie zabić, plafda? ;c
    Ale tak jak zazwyczaj nie lubię akcji tego typu, tak akurat to mi się nawet podoba i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam się, czy przyjdzie taki, czas, że Aris i Arthur będą wreszcie szczęśliwi i razem. Mam nadzieję, że ten Yuu dostanie za swoje i niech nie krzywdzi Akiry.

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, a pomyśleć, że nie przepadałam za Akirą, a teraz boję się o jego los. Yuu ma coś nierówno pod kopułą... paluszek czy główka - a co, jeżeli wybierze paluszek? Yuu uzna to za mało ciekawe i jednak postawi na główkę? Niee, nie chcę o tym myśleć. Niech ktoś go sprzątnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, przyznam się, że niekiedy miałam ochotę pobić wszystkich bohaterów, bo czasami nie współpracowali. xD Ja zawsze będę kończyć szczęśliwie, bo wiele jest opowiadań bez happy endu. Wiem, że życie kolorowe nie jest, więc niech chociaż opowiadanie przysparza pozytywnych emocji xD
    Strój... za każdym razem, gdy go sobie wyobrażałam, wyglądał inaczej, więc 10 minut później miałam w Paincie jeden obraz xD
    Narysować? Coś z ubioru? A co? ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. Postaram się coś wykombinować ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. zapraszam Cię na nowy rozdział http://urodzinowy-prezent-yaoi.blog.onet.pl/ :)

    OdpowiedzUsuń