Reszta wakacji minęła
tak szybko i nim się spostrzegłem, już któryś tydzień z kolei chodziłem do
szkoły. Na jednej z przerw, razem z Kamilem, przeraziliśmy się zachowaniem i
wyglądem niektórych pierwszoklasistów. Dosłownie małe potwory! Sięgają mi
zaledwie do ramion i jeszcze mają czelność się wywyższać!
-Paweł, wstawaj. -
poczułem delikatne szarpnięcie. - Paweł.
-Nn. Jeszcze chwila. -
przekręciłem się na drugi bok i bardziej wcisnąłem twarz w poduszkę. Po chwili
poczułem jak znika ze mnie cała kołdra. Otworzyłem oczy i spojrzałem z nienawiścią
na rodzicielkę. - Mamo!
-Bo się spóźnisz. -
spojrzałem na godzinę. O matko! To prawda! Jak teraz nie wstanę to spóźnienie
mam jak w banku! Szybko się wyszykowałem i wyszedłem z domu, rzucając krótkie
"pa". Drogę na przystanek przebyłem dosyć szybko, ale niestety podróż
tramwajem nie była taka cudowna. Pełno ludzi, nie ma jak się ruszyć. Każdy na
ostatnią chwilę jedzie do pracy, szkoły. Tylko, ja się pytam... Po jakie licho
starsi ludzie jeżdżą komunikacją miejską z samego rana, skoro nic i tak nie robią
i mogą spać do późniejszych godzin, co za tym idzie, tak samo później mogą
wychodzić z domu, kiedy nikt nigdzie się nie spieszy? Uch. Masakra.
W końcu dotarłem do
szkoły. Zbierałem na sobie masę spojrzeń, tych przychylnych i trochę mniej
przyjaznych, plus kilka docinek. Standard. Nadal ze słuchawkami w uszach
usiadłem pod klasą i czekałem na dzwonek. Matematykę czas zacząć, hell yeah!
Na długiej przerwie
wyszedłem na dwór i rozsiadłem się na ławce przed budynkiem. Dzięki temu mogłem
podziwiać chłopaków z drużyny koszykarskiej, którzy akurat urządzili sobie mały
mecz na boisku. Telefon zawibrował mi w kieszeni spodni. Sprawdziłem
wyświetlacz, a moje brwi uniosły się do góry w geście zdziwienia.
-No siema młody, co
tam? - przywitałem się z rozmówcą.
=Cześć. Słuchaj, mam
sprawę.
-Zamieniam się w słuch.
=W przyszłym tygodniu
zamierzam odwiedzić Szczecin, dałoby radę mnie jakoś zapisać na sobotę?
-Da się załatwić, a co
chcesz robić?
=A industriala. -
zacmokałem. No, no. Młody się rozkręca.
-Piotruś, serce ty moje!
Jak dogadam się z Moniką co do terminu, to jeszcze dzisiaj zadzwonię do ciebie.
I przygotuj się potem na wieczorną imprezę, bo dawno się nie widzieliśmy, a na
pewno ci nie przepuszczę. Zrozumiano?
=Tak jest! -
zaśmialiśmy się obaj. - To dzięki, pa.
-Na razie.
Nie odkładając telefonu
komórkowego od razu zadzwoniłem do przyjaciółki. Szybko podałem jej termin i
zapytałem się, czy nie ma nic na dzisiaj dla mnie.
=To co, Inferno
dzisiaj? - och, ta dziewczyna jest wspaniała.
-Jasne, czytasz mi w
myślach. Do później ,wpadnę do studia.
Dzwonek na lekcję.
Czemu te wszystkie przerwy trwają tak krótko? Dlaczego czasowo nie mogą
zamienić się z trwaniem lekcji? To by było dopiero życie. Przeciągnąłem się
jeszcze i ruszyłem na ostatnią tego dnia godzinę katorgi.
-Maniuś, kochanie ty
moje! - wpadłem do salonu i rzuciłem się
na przyjaciółkę. Udałem rozpacz, ale po chwili zauważając kilku klientów,
zreflektowałem się, rzuciłem cicho "dzień dobry, przepraszam, będę u
siebie" schowałem się w swoim kąciku. Nie wychyliłem nosa spoza mojej
klitki, póki wszyscy nie wyszli. Dopiero kiedy nikogo nie było w pobliżu
odważyłem się na ponowne ukazanie.
-Paweł, Paweł, Paweł. -
zacmokała. - No co ja z tobą mam? - teraz szczerze się zaśmiała i poczochrała
mi włosy, które tak skrupulatnie przez ostatnią godzinę układałem. Wydąłem usta
i udałem obrażonego.
-I ty Brutusie
przeciwko mnie? Wystarczy, że zrobiłem z siebie idiotę przed klientelą .
-Ale im się to bardzo
podobało. Mógłbyś zostać aktorem. - pokręciłem głową i chwyciłem dziewczynę za
łokieć. "Siłą" wyciągnąłem ją z salonu i sam zamknąłem go na cztery
spusty.
-Nie ma bata, idziemy.
W prawo zwrot i marsz! - udzieliła mi się dzisiejsza musztra. Tak, to wina pana
profesora.
W klubie były tłumy.
Ledwo z Moniką przecisnęliśmy się do baru, a już ktoś zdołał mnie klepnąć w
tyłek, czy jakoś inaczej zmacać. Nawet jakiś facet chciał mnie wyciągnąć na
parkiet, ale grzecznie mu odmówiłem i wyciągnąłem przyjaciółkę na drinka.
Oparłem się o blat i puściłem barmanowi oczko. Ten zaśmiał się pod nosem na mój
gest i zaczął szykować dla nas napoje. Uwielbiam być stałym klientem. Monika
przysunęła się bliżej mnie i szepnęła mi prosto do ucha:
-Chyba widziałam
Gabriela. Gdzieś mi mignął.
Serce na moment mi
stanęło. Przyjrzałem się jej uważniej. Mówiła poważnie, wiedziała o wszystkim
co ostatnio się wydarzyło. W myślach błagałem tylko o to, by go nie spotkać.
Chwyciłem przyjaciółkę za rękaw żakietu i pociągnąłem w jak najdalszy zakątek
klubu. Usiedliśmy przy jednym z niewielu wolnych stolików . Odwróciłem się
plecami do parkietu i powoli sączyłem swojego drinka. Po kilku łykach
rozluźniłem się na tyle, by móc zacząć swobodnie rozmawiać z Moniką i choć
odrobinę się odprężyć. Ledwo co zdążyłem na chwilę zapomnieć o śmigającym
gdzieś po klubie Gabrielu, a ktoś zaczął pukać mnie delikatnie, aczkolwiek
stanowczo w ramię. Nie miałem ochoty się odwracać, więc spojrzałem na
przyjaciółkę, której mina niewiele wyrażała. Już chciałem coś odpyskować, ale
czyjaś dłoń chwyciła mnie za podbródek i odwróciła głowę lekko do tyłu.
-Unikasz mnie. -
krzyknął mi do ucha jasnowłosy, bym mógł go usłyszeć przez dudniącą muzykę. -
Nie odbierasz moich telefonów, nie odpisujesz.
Spojrzałem w te błękitne
oczy. Wpadłem. Naprawdę bardzo chciałem
w tym momencie się wyszarpnąć, walnąć go czy zrobić cokolwiek, by w końcu raz na
zawsze się od niego uwolnić. Blondyn coś do mnie mówił, lecz ja go nawet nie
słuchałem. Patrzyłem w te oczy, które spokojnie lustrowały mnie całego. Nie
zauważyłem, a dziewczyna gdzieś się ulotniła zostawiając mnie i Gabiego sam, na
sam. Chłopak korzystając z okazji usiadł obok mnie od razu kładąc władczo rękę
na moim udzie.
-Nie zdążyłem ci tego
dać. - usłyszałem w momencie jak zakładał mi coś na szyję, a ja się ocknąłem.
Spojrzałem na niego pytająco. - Wszystkiego najlepszego, kochanie.
Hę? Czy ja się
przesłyszałem? Otworzyłem szerzej oczy i przełknąłem ślinę. Tego się nie
spodziewałem. Dłoń, która wcześniej tylko spokojnie leżała na mojej nodze,
teraz po niej sunęła raz w górę, raz w dół. Dopiłem do końca drinka i pomacałem
się po szyi w poszukiwaniu czegoś, co zostało na nią założone. Chwyciłem w
palce cieniutki łańcuszek i spoglądając w dół, zauważyłem malutki
nieśmiertelnik z czerwonym kamieniem. Chyba był to rubin.
-Pamiętasz? Podobał ci
się i obiecałem ci go kupić. - znowu krzyknął, lecz tym razem się nie odsunął.
Do zabawy moją nogą doszło delikatne muskanie ucha i przygryzanie jego płatka.
Próbowałem się odsunąć. Położyłem dłonie na jego klatce piersiowej starając
odsunąć siebie, jak i jego, ale jakoś nagle obraz zaczął mi się z deka
zamazywać i rozpływać. Zamrugałem szybko kilka razy. Otworzyłem usta, lecz żadne
słowo nie zdążyło się z nich wydostać, gdyż zostały zmiażdżone w pocałunku.
Blondyn nie bawił się w żadne czułostki. Wepchnął mi język po same gardło, a ja
jakimś dziwnym sposobem odnajdywałem w tym przyjemność. Tak samo jak szybko i
gwałtownie się to zaczęło, tak samo szybko się skończyło. Teraz już szedłem
przez środek parkietu do wyjścia z Gabrielem u boku, którego ręka obejmowała
mnie mocno w pasie.
Wyszliśmy z klubu na
rześkie, nocne powietrze. Założyłem na siebie podaną mi przez chłopaka jego
własną bluzę i zacząłem powoli obok niego iść. Niezbyt mi wychodziło
utrzymywanie równowagi i racjonalne myślenie, tak więc co jakiś czas byłem
zmuszony podtrzymać się ramienia blondyna. Gdy już któryś raz z kolei miałem
ponowić czynność złapania się blondyna zostałem odciągnięty do tyłu i nieco się
zachwiałem.
-Paweł! - zaraz, zaraz.
Ja znam ten głos. - Coś ty mu zrobił, co? Co mu dałeś?! - Zostałem usadzony na
krawężniku, przez co lekko się bujałem w każdą stronę.
-Ja mu miałem coś dać?
Sam ze mną poszedł. A właściwie kim ty, do diabła, jesteś?
-Nie twój zasrany
interes! Spierdalaj stąd zanim coś ci zrobię!
Ponownie zostałem
szarpnięty, tym razem w górę. Mruknąłem cicho pod nosem jakieś przekleństwo i
dałem się poprowadzić w zupełnie inną stronę, w jaką wcześniej zmierzałem.
Odwróciłem się do tyłu i zauważyłem ciężko podnoszącego się z ziemi blondyna,
który momentalnie zgiął się w pół, złapał za brzuch i zaczął kaszleć. Potknąłem
się i gdyby nie silne ramię, pewnie bym upadł i nieźle się potłukł.
Przytrzymałem się dosyć mocno podanej mi ręki i wręcz wtuliłem w bok idącej
obok mnie osoby. Zacząłem się lekko trząść.
-Mamo, jak zimno. -
jęknąłem i mocniej się przytuliłem wciskając nos w szyję właściciela ramienia.
Poniuchałem trochę i wyczułem męskie perfumy. Dobrze mi znane męskie perfumy.
Zmrużyłem oczy i spojrzałem na profil mężczyzny. - Wojtek?
Ten zaśmiał się i
pokręcił głową.
-Jak miło, że
zauważyłeś.
-Co właściwie, czemu? - bełkotałem.
-Nie wiem. Ten skurwiel
musiał ci coś podać, ale nie na tyle groźnego, żeby interweniować i jeździć z
tobą po szpitalach.
-Gdzie?
-Do mnie. Idziemy znowu
do mnie.
Awwwww <3 dziękuję bardzo Skarbie ;3
OdpowiedzUsuńTy wiesz jak polepszyć mi humor przed testami i za to wielkie gratki.
Rozdział super, piotrek w końcu zadzwoni), a akcja z Wojtkiem sie rozkręca ;))
czekam na nexta dupoooooo!
Kiedy Gabriel mu coś podał? On Pawłowi zakładał coś na szyję... no, łańcuszek, a Paweł przecież nic nie pił... Zszokował się? Nadal go kocha... Kurcze, no, Gabriel mógłby dać sobie spokój. Sam zamącił, a teraz, wsza jedna, za przeproszeniem, wpycha się tam, gdzie ewidentnie go nie chcą. I gdzie jest Monia, kiedy jest potrzebna! xDDD
OdpowiedzUsuńKomentarze się dodają, ale z 10 minutowym opóźnieniem. Jutro na zajęciach postaram się zacząć coś rysować. xD Kij tam z wiedzą o filmie! xD
Trzeba słodzić, trzeba. Mój Ty rycerzu! *__*
Aaa, u mnie nowy rozdział. xD
Kiedy kolejnyy rozdział??!! Coraz bardziej lubię to opowiadanie.. Ehh.. ale ten nasz Pawełek jest łatwowierny. Ale mam nadzieję, że Wojtek mu pokaże kto tu jest prawdziwym mężczyznom ;p Już się nie mogę doczekać dalszego ciągu - pisz szybciutkoo ! ;**
OdpowiedzUsuńvampirka_15
*mężczyzną xD
Usuńvampirka_15
A to podstępna żmija z Gabiego. I jemu niby zależy na Pawle? Jakby mu zależało niczego by mu nie dosypywał do drinka. I gdzie polazła Monika? Powinna pilnować przyjaciela, a nie znikać. Gabriel miał swoją szansę i ją zmarnował. Na razie nic nie wskazuje na to, że można mu zaufać. W porę pojawił się Wojtek. Lubię faceta. Mruuu.
OdpowiedzUsuńAkemi "Kiedy Gabriel mu coś podał? On Pawłowi zakładał coś na szyję... no, łańcuszek, a Paweł przecież nic nie pił"
Sytuacja jest widziana oczami Pawła, więc nie mógł zauważyć, że Gabriel coś mu do drinka wrzuca. Ale Paweł wypił go do dna "Dopiłem do końca drinka i pomacałem się po szyi" i wtedy poczuł się źle. Był jakiś moment, który Gabi wykorzystał.
Widzę, że szykuje się nowe opowiadanie z dużą rolą muzyki klasycznej. :D
Hmm, w sumie racja... Gabryś ma sprytne ręce ==' Niech je wsadza... się nie wyrażę, gdzie! ><' Uhh!
OdpowiedzUsuńDareczek... to zdystansowana istota. xD Taki burek, haha xD Wcześniej nie był az taki - ot, zwykły nastolatek, ale teraz, po odtrąceniu przez rodziców zapomina, że "rewanż" na kimś innym to najgorsza droga.
Oczywiście, że jesteś kochana! Bardzo, bardzo kochana, a obrazek już się tworzy ;3 Trochę mojej inwencji, ale zerkałam na postać z mangi The Dusk. Uwielbiam tego bohatera *__*
Kotek, kotek, rozdział dodany (z prezentem), ale go jeszcze nie widać... Onet i fochy --
OdpowiedzUsuńŁaaa ;3 Cieszę się, że obraz, a raczej chłopak Ci się spodobał ;3 Rysowałam go piórem i tuszem do mang xD Kiedyś kupiłam przewodnik po rysowaniu i akurat to było w prezencie, a fajnie się tym rysuje, choć trzeba cierpliwości. xD
OdpowiedzUsuńWiesz, cooo... xD (jak dziecko, no jak dziecko! xD) Na pomysł z tym idealnym mężczyzną wpadłam podczas siedzenia w ławce... w kościele. No jak mnie naszła wizja... serio XD Objawienie. xD
Hejo, odezwę się w końcu. Baaardzo fajny rozdzialik, jeden z lepszych(według mnie). Idę czytać dalej. Pozdrawiam. Yuu
OdpowiedzUsuń