czwartek, 3 maja 2012

8. Paweł. Historia prawdziwa.


-Jak się czujesz? - zapytał się wchodząc na balkon. W dalszym ciągu patrzyłem przez siebie i zaciągałem się papierosem. Nie odpowiedziałem, a gdy skończyłem już palić, rozpocząłem następną fajkę. Ułożyłem głowę na zgiętym kolanie i uśmiechnąłem się lekko.
-Już w porządku, chociaż jeszcze trochę kręci mi się w głowie. Która właściwie jest godzina? - spojrzałem się na mężczyznę pytająco.
-Dochodzi piąta. - usiadł obok mnie na podłodze w ten sposób, że nasze uda i ramiona stykały się ze sobą. Z tak bliskiej odległości mogłem po raz kolejny poczuć ten jego cudny zapach. Tym razem głowę oparłem o jego ramię i zaciągnąłem się dymem.
-Powinienem już pójść. - mruknąłem cicho, ale tak, by mógł to usłyszeć. Wojtek poruszył się nerwowo. - Pewnie jesteś już zmęczony, w końcu siedziałeś cały czas przy mnie. - prychnąłem pod nosem i zacząłem się podnosić. Zgasiłem niedopałek w stojącej na parapecie popielniczce i już miałem wejść do pomieszczeniu, kiedy tak mało mi znajome, ale przyjemne w odczuciu ramiona oplotły mnie w pasie, a podbródek mężczyzny spoczął na moim ramieniu.
-Nie przeszkadzasz. - powiedział z oburzeniem, ale po chwili złagodniał. - I nigdzie nie pójdziesz. Przynajmniej ja cię nie wypuszczę. - przekręciłem się w jego ramionach i popatrzyłem na niego z dołu. - Może tak jakieś śniadanie, kąpiel i spać? Trochę zmęczony jestem. - przyznał.
Nie zdążyłem odpowiedzieć, a już byłem ciągnięty na dół po schodach, do kuchni. Odpowiedziałem na uśmiech, jaki posłał mi mężczyzna i usiadłem na stołku przy ladzie. Fajnie było znowu popatrzeć jak inna osoba niż ja przygotowuje coś jedzenia, dla mnie i w sumie nie tylko dla mnie. Zostałem poczęstowany kanapką z chleba tostowego z masłem orzechowym i ciepłą zieloną herbatą, które nawet nie zauważyłem jak szybko zniknęły. No cóż, chyba jednak byłem głodny. Gdy wstawałem z siedzenia prawie się osunąłem na podłogę, ale jak to bywa, nie zdążyłem. Teraz znowu trafiłem na górę za sprawą Wojtka, który jakimś dziwnym cudem zdołał mnie unieść i zanieść do łazienki. Na całe szczęście, bądź nieszczęście, w tej łazience zostawił mnie kompletnie samego, a ja nie miałem siły się nawet poruszyć. Tak więc siedziałem przez kilka minut na klozecie i po prostu przysypiałem. Powieki same opadały mi na dół, a ja wcale się temu nie opierałem. Usłyszałem pukanie do drzwi, które chwilę potem ustąpiły, a w powstałej szparze ukazała się głowa gospodarza, który nie mógł powstrzymać cisnącego mu się na usta wielkiego uśmiechu, po czym zaczął się najnormalniej w świecie ze mnie śmiać. Ja mało przytomny uniosłem taki sam wzrok na niego i pewnie zrobiłem dziwną minę, bo ja mężczyzna spojrzał się na mnie złapał się za brzuch i zgiął w pół.
-No co ja z tobą mam? - zapytał się przez śmiech, podszedł bliżej i zaczął ściągać ze mnie wszystkie ubrania.
-Pewnie same problemy. - mruknąłem zachowując się jak kukiełka. Po chwili się zreflektowałem i udałem oburzenie. - Nie, zostaw. - mruknąłem cicho bez chęci na cokolwiek, ale już nie protestowałem. W taki oto sposób zostałem w samej bieliźnie, która chwile potem też opuściła moje ciało, a strefy intymne zakrywałem dosyć nieudolnie rękoma. Opuściłem głowę w dół zasłaniając tym samym twarz włosami. W tej chwili poczułem się całkowicie odkryty. Tak! Całkowicie. Wojtek przez jakiś czas krzątał się po łazience, włączył wodę, która zaczęła nalewać się do wanny i w końcu stanął przede mną. Popatrzyłem na jego stopy. Był boso, a przecież wcześniej miał skarpetki. Łydki też miał odsłonięte, chociaż jeszcze kilka chwil temu miał na sobie spodnie. Spojrzałem do góry. O mój...! On był nagi! Spłonąłem rumieńcem, a twarz dosłownie mnie piekła, chociaż zza grzywki lustrowałem jego ciało bardzo dokładnie. Było nawet lepsze niż sobie je wcześniej wyobrażałem. Palce mężczyzny znalazły się na moim nadgarstku, za który pociągnął mnie w stronę wanny. Nie aż tak bardzo skrępowany wszedłem do wody zaraz po nim i oparłem się o krawędź. Odetchnąłem i uśmiechnąłem się błogo przymykając na chwilę oczy. Piana, która powstała w trakcie nalewania się wody do wanny, zakrywała to i owo, dając dodatkowo ładny zapach owocowy. Bardzo ciekawskie ręce Wojtka zawędrowały na moje biodra i przyciągnęły mnie do niego. Korzystając z okazji oparłem się tym razem plecami o jego tors, czując się coraz bardziej zrelaksowany. Odchyliłem głowę w bok, dając mężczyźnie większe pole do manewru, gdyż zaczął składać delikatne pocałunki wzdłuż moich ramion i szyi. Zamruczałem cicho i obróciłem się przodem do niego. Uśmiechnąłem się zadziornie i nie czekając na jego ruch, czy cokolwiek, po prostu wpiłem się w jego usta. Chyba dość długa abstynencja daje właśnie o sobie znać, ale ani ja, ani Wojtek widocznie nie mieliśmy nic przeciwko. Nie walczyłem długo o dominację i oddałem szatynowi kontrolę. Oplotłem jego szyję ramionami i wygodniej usadowiłem się na kolanach mężczyzny. Jak mile mnie zaskoczyło i schlebiło mi, kiedy poczułem ocierającą się o moje udo erekcję, oczywiste, że nie należącą do mnie. To jeszcze bardziej zachęciło mnie do działania, więc zsunąłem jedną rękę wzdłuż torsu Wojtka, po drodze zahaczając o jeden z sutków, chwilę się nim bawiąc, aż w końcu dotarłem do tego, co interesowało mnie najbardziej. Chwyciłem trzon penisa i zacząłem powoli stymulować go jeszcze bardziej.
-N..nie musisz. - wydyszał wprost w moje usta i znów do nich przywarł penetrując je bardziej zuchwale językiem. Co jakiś czas zahaczałem palcem o żołądź, zatykałem dziurkę na czubku. Sam robiłem się coraz bardziej podniecony i atmosfera udzieliła mi się aż tak bardzo, że zapragnąłem mieć więcej. Drugą ręką odnalazłem dłoń szatyna i skierowałem ją do swojego tyłka. On, jakby odczytując moje intencje i wyszukując przyzwolenia oderwał się od moich ust. Skinąłem krótko głową i schowałem twarz w zgięciu jego szyi.  Kiedy wsuwał we mnie pierwszy palec ukąsiłem go, po czym zacząłem to samo miejsce po chwili lizać w rekompensacie. Dalej stymulowałem jego członka niespiesznie, tak samo, jak i on powoli mnie rozciągał. W pewnym momencie natrafił na prostatę i przeciągle jęknąłem odnajdując z powrotem jego wargi.  Do jednego palca doszedł drugi, a potem i trzeci sprawnie rozciągające. Czułem, że było duszno, a woda w wannie wystygła pozostając już tylko letnią, jednak nasze ciała były wręcz gorące. Po dłuższej chwili wyciągnął ze mnie wszystkie palce i uniósł mnie niewysoko, bym mógł bez trudu się na niego nabić. Zamknąłem oczy i... przekręciłem się na drugi bok mrucząc z niezadowolenia. Przetarłem i powoli otworzyłem powieki. Zaraz, zaraz... To był sen? Wyciągnąłem ręce przed siebie patrząc wprost na sufit. Sny bywają naprawdę piękne.
-Wróć, wróć, wróć, wróć... - powtarzałem jak mantrę i co chwila zamykałem oczy, ale jednak nie chciało mi się już spać. Leżałem tak z zamkniętymi powiekami i wyciągniętymi rękoma przed siebie czekając na sen, jednak nic takiego nie chciało powrócić. Opuściłem ręce, a opuszkami palców przy ich opadaniu wyczułem ciało. Otworzyłem oczy i troszeczkę się zdziwiłem, widząc nad sobą nikogo innego, jak właśnie Wojtka. To jednak rzeczywistość też potrafi być piękna!
-Co miało wrócić, hmm? - mruknął cicho, ale na tyle żebym usłyszał.
-Emmm. No sen. - uśmiechnąłem się zadziornie i zacząłem tykać mężczyznę nad sobą palcem w ramię, od czasu do czasu zahaczając paznokciem o skórę, na przemian z zabawą jego długimi włosami.
-A co ci się śniło? - drążył temat dalej i przybliżył trochę swoją twarz do mojej.
-Fajne rzeczy. - zarumieniłem się. - Ale co ja ci będę opowiadał o głupotach, jakie mi się śnią. - zaśmiałem się chcąc ukryć zażenowanie. Wojtek schylił się jeszcze niżej owiewając moje usta ciepłym powietrzem, zapewne chcąc mnie pocałować, ale postukałem go palcem w klatkę piersiową i zrobiłem szczenięce oczy. - Wojtek?
-Hmmm?
-Zrobisz mi kawę? - połasiłem się do mężczyzny jak rasowy kociak czy inne, bardzo podobnie przymilające się zwierzę, chwyciłem gospodarza za rękę i siłą pociągnąłem na dół do kuchni.
-Taaa, nie ma sprawy. - mruknął i wyprzedzając mnie w korytarzu klepnął w tyłek. Przystanąłem na chwilę zszokowany, lecz zaraz się ocknąłem i pospieszyłem za nim. Kawo, nadchodzę!

13 komentarzy:

  1. uwielbiam Twój styl pisania <3
    Biedny Paweł. Szkoda, że to był tylko sen, ale patrząc na to co było po nim, chyba nie będzie długo rozpaczał ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sen? Jak to sen?
    "-Wróć, wróć, wróć, wróć..." Zgadzam się z tym. śnie wróć. Już miał się na niego nabić... Poczekam jak będzie to rzeczywistość, nie sen. :D
    Wojtek jest fajny. Lubię jak są razem.

    Dzięki za rozluźnienie mnie tym rozdziałem przed maturą. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny sen. ;P Pisz dalej ^^ A ja coś takiego myślę, że jego sen szybko się spełni. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja poproszę seks... pfu, sen... kawę(?) na wynos! xD Dobra, dobra, i tak mi nikt w kawę nie uwierzy, bo jestem zbyt zboczoną istotą. ;P
    Takie sny to ja bym chciała widzieć tutaj o wiele częściej, a jak! ;3 Tylko żeby temu śniącemu nie urywał się film podczas ekstazy. xD
    Kochana moja, zawsze do usług, choć ja por prostu jestem taka zwichrowana pozytywnie xD
    Łaa, a za mnie trzymaj kciuki za miesiąc! xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Kawę na wynos dostałam od mamy... a tutaj prosiłam o jeszcze dwie rzeczy - w takim razie niech spełnią się w opowiadaniu ;3 Kawą to by się jeszcze chłopaki poparzyli nie tam, gdzie trzeba i z napięcia nici... xD Słoneczko świeci, Akemi ma odpały.. standard, nie? xD
    Tak, tak, z egzaminami się przypomnę. ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzeba się odstresować przed szkołą... zwłaszcza, że się nic nie tknęło z prac zadanych na "po majówce" xDDD To taka radocha, kiedy ledwo nadążasz z czytaniem jednej książki, a tu czeka Cię jeszcze 100 stron innej xDD

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na rozdział. xD

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku jakie to slodkie <3 kce next ;3
    Kimikoo ~

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś z Krakowa? ;> xD Byłam tam kilka razy, ale zawsze miałam takie dziwne wrażenie, że ściany budynków zaraz się na mnie rzucą. xD Na Rynku jeszcze jakoś można odetchnąć, ale z drugiej strony jest on otoczony budynkami... przypomina mi arenę dla gladiatorów. xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Radek nie potrafi odmawiać, a potem, ślimok jeden, podupadnie na zdrowiu, Tak to jest, jak taka urocza mazepa, ślamazara jedna stara się dla innych, za innych, zamiast za siebie.
    Mikołaj to kochany stwór xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahaha, wiadomość od Darka nie zapowiada niczego dobrego. Noo, niestety... ale to będzie tylko takie wyzywanie, no. xD Z dobrej woli, bo się martwią ;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Super się czyta! Musiałam to napisać ;p. A w ogóle wolę Wojtka niż Gabriela. A poza tym Wojtka sobie bardzo ładnie wyobrażam (hah, taki mój typ ;)). Pozdrawiam. Yuu

    OdpowiedzUsuń