Weekend spędziłem u Wojtka. Z chęcią cały czas do
wyjazdu, dzień i noc bym z nim spędzał, ale niestety muszę też chodzić czasem
do szkoły i się w niej pokazywać. Szedłem właśnie sobie najspokojniej w świecie
korytarzem przechodząc obok pokoju nauczycielskiego, ale jak nie dostanę od
czasu do czasu drzwiami w jakąkolwiek część ciała, to nie jestem sobą. W taki
oto kolejny sposób prawie się aż
przewróciłem do tyłu słysząc kobiece piski w stylu „ O Boże! Kostrzewski! ”,
pewnie to jakieś nauczycielki i jeszcze trochę brakowało do mojego spotkania z
ziemią, o niestety, a może i stety nie udało się. Tak! Nie będę miał obolałej
dupy, nadam się na coś jeszcze. Poczułem czyjeś ręce oplatające mnie w pasie, a
uchylając powieki zobaczyłem twarz jakiegoś nieznanego mi i przystojnego
mężczyzny z lekkim zarostem.
-Panie Schmidt, nic panu nie jest? – zapiszczała
jakaś kobieta. – Kostrzewski, wstań no już i idź na lekcje. – czy ona mówi do
mnie? I czy ona też powiedziała Schmidt? Znaczy, że to na niego tak wszystkie
nauczycielki czekały. Z tego co mi również
wiadomo, przyjechał chyba nieco trochę za wcześnie, bo właśnie z nim
mamy jechać na praktyki w przyszłym tygodniu.
-Nic się nie stało? – postawił mnie do pionu i
przyjrzał dokładnie mojej osobie wyciągając rękę. – Robert Schmidt, wydaje mi
się, że będziemy razem pracować. - uścisnąłem podaną mi dłoń przedstawiając się
i coraz bardziej mu się przyglądając. – Ubrudziłem się gdzieś albo mam źle
włosy ułożone, że się tak na mnie patrzysz?
-Nie, po prostu stwierdzam fakt, że niektórzy
Niemcy potrafią być przystojni. – jeszcze raz pomyśl co powiedziałeś, użyj
mózgu, jeśli go masz. I właśnie go włączyłem. Jaka gafa! Poczułem, że robi mi
się gorąco na twarzy. – To znaczy, przepraszam, nie tak miało to zabrzmieć. –
zacząłem się tłumaczyć.
-Oczywiście, że dokładnie tak miało to zabrzmieć,
ale czy nie za młody dla mnie jesteś? – uśmiechnął się dodając mi tym odrobinę
otuchy nie zwracając uwagi na buraka, jakiego spaliłem.
-Nie. – zaprzeczyłem od razu zapominając ugryźć
się w język. Uśmiech mojego rozmówcy się powiększył. – Teraz na pewno nie miało
to być to, co właśnie przed chwilą powiedziałem. Pan wybaczy, ale już jest po
dzwonku i się spóźniłem na lekcje. – i szybko odszedłem. Usłyszałem jeszcze za
sobą dźwięczny śmiech i słowa „Mam dopiero dwadzieścia sześć lat, Robert
wystarczy.” Czy ja naprawdę muszę się zawsze skompromitować? I chyba dodatkowo
upadłem na głowę.
Tydzień zleciał naprawdę szybko i nim się
obejrzałem spędzałem ostatnią noc u Wojtka, który obiecał odwieźć mnie na
miejsce spotkania z Kamilem i Robertem. Nic więcej mu nie powiedziałem o
mężczyźnie, bo oczywiście nie było co mówić. Rano powitało mnie puste miejsce w
łóżku i przyjemny zapach kawy oraz świeżego pieczywa. Na śniadanie dostałem
rogaliki z dżemem pomarańczowym, kawę i cudowny pocałunek od cudownego
mężczyzny w cudownej kuchni z cudownym widokiem przy cudownym śniadaniu. Kiedy
zjadłem, ubrałem się szybko i stanąłem przy drzwiach, tylko już czekając na
Wojtka. Po kilku minutach i on się pojawił z szerokim uśmiechem na mój widok,
jakby się powstrzymywał od śmiechu. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego
pytająco.
-Rozumiem, że spieszno ci do wyjazdu, ale chyba
nie pojedziesz w koszulce założonej na lewą stronę i moich spodniach, prawda? –
przyjrzałem się sobie w lustrze. Byłem pewny, że zakładałem swoje rzeczy! Może
jeszcze bieliznę mam nieswoją? – Zamierzasz tak dalej stać? Chodź do mnie,
pójdziemy cię przebrać. – zaśmiał się po raz kolejny, a mnie się zrobiło
naprawdę głupio. Złapałem wyciągniętą do mnie dłoń splatając z nią palce i
poszedłem za mężczyzną z powrotem do jego sypialni, a raczej zostałem tam
zaciągnięty. Ściągnąłem z siebie spodnie Wojtka i przerzuciłem koszulkę na
odpowiednią stronę znowu ją zakładając. Znalazłem swoje czarne rurki na fotelu
pod stertą wczorajszych rzeczy mężczyzny i też je szybko naciągnąłem na tyłek.
Pocałowałem go szybko w policzek i teraz to ja ciągnąłem jego ciało przez cały
korytarz do przedpokoju gdzie jeszcze na dłuższą chwilę zostałem przyciśnięty
do ściany. Ten człowiek jest naprawdę niewyżyty, ale nie mam nic przeciwko.
-Nie możemy, muszę zaraz być na miejscu… -
próbowałem powstrzymać Wojtka przed jego niecnym planem, co oczywiście niezbyt
dobrze mi wychodziło, aż w końcu uległem. Całowaliśmy się do utraty tchu, kiedy
obydwoje przypomnieliśmy sobie, że przecież można oddychać przez nos.
-Wiem, że nigdy nic sobie nie obiecywaliśmy... –
wysapał. – ale tym razem proszę, nie zrób niczego, czego byś później żałował,
nie mógł mi o tym powiedzieć, albo czego ja bym nie zrobił. – w odpowiedzi
tylko mruknąłem twierdząco w jego usta i tyle mu wystarczyło. Odsunął się ode
mnie na zaledwie parę centymetrów, a mnie już brakowało jego bliskości,
zapachu, ciepła i dotyku. Pogładził jeszcze tylko mój policzek kciukiem i
puścił całkowicie. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do wcześniej zamówionej
taksówki, czekającej już na nas. Patrzyłem na ożywające miasto, kiedy dopiero
ludzie wstają, wyjeżdżają do pracy lub bardzo wcześnie ją rozpoczynają. Po
kilkunastu minutach jazdy w końcu dotarłem na miejsce. Z uśmiechem wysiadłem z
auta witając się z przyjacielem i Robertem. Kiedy oboje zobaczyli Wojtka, Kamil
od razu do niego podszedł i zaczął rozmowę, a Schmidt patrzył się na niego
poniekąd trochę zaskoczony, zawiedziony
z dziwnym, nieodgadnionym błyskiem w oczach. Stanął przy nas, kiedy
również wróciłem do towarzystwa kochanka i kolegi i przyglądał mu się
podejrzanie. Wojtek poczuł na sobie jego wzrok. Chwilę się nawzajem mierzyli,
ale kiedy puknąłem kochanka w bok, jakby się ocknął i wysunął jako pierwszy
rękę na powitanie.
-Wojciech, miło mi. – mruknął dosyć cicho, ale
wystarczająco głośno, żeby rozmówca mógł go na spokojnie usłyszeć.
-Robert. – Niemiec odpowiedział ze stoickim
spokojem i nutką twardego akcentu w głosie.
-Uważa pan na niego, byłbym bardzo wdzięczny.
-Spokojnie, zaopiekuję się nim najbardziej, jak
będę tylko potrafił. – i znowu ten błysk w oku. – A pan dla niego jest…?
-Jego… przyjacielem. Powiedziałbym, że nawet
bardzo bliskim przyjacielem. – znowu się zmierzyli wzrokiem.
-Kamil, weź się przytul z Wojtkiem jak będziecie
się żegnać. Nie chcę żeby to jakoś dziwnie wyglądało jak tylko sam jeden się z
nim tak pożegnam. – szepnąłem przyjacielowi na ucho, a ten zrobił tak, jak go
prosiłem, uprzedzając przy okazji mężczyznę, że to był mój pomysł. W takim
razie pewnie wycieczkę czas zacząć?
Po drodze zatrzymaliśmy się na parkingu już za
granicą polską. Robert poszedł do toalety, a ja razem z Kamilem
rozprostowywaliśmy kości, przy okazji spalając papierosy. Kiedy Schmidt wrócił,
byłem mile zaskoczony otrzymaną kawą, prawie tak samo dobrą jak ta Wojtka.
Kiedy o nim pomyślałem, przeprosiłem i odszedłem na chwilę i wybrałem numer do
kochanka.
=Chyba jeszcze nie dojechaliście? – zdziwił się
moim telefonem?
-Nie, jesteśmy na parkingu, zrobiliśmy sobie
postój. I stęskniłem się za twoim głosem. – przyznałem po chwili wahania.
=Tylko za głosem? No wiesz, czuję się urażony.
-Oj, no wiesz co? Jesteś okrutny. – zaśmiałem
się. – Ok, ja już będę kończył, bo pewnie będziemy już jechać. Do usłyszenia
pewnie, koch… - zaciąłem się. Co ja chciałem powiedzieć? I to tak przez
telefon?
=Paweł? Jesteś tam? Co mówiłeś? – i co ja mam ci
teraz czopie odpowiedzieć, hmm?
-Cześć. – rozłączyłem się. Tym razem ja nie dałem
dojść Wojtkowi do słowa. Kiedy tak rozmyślałem nad dupą Maryny, poczułem rękę
na swoim ramieniu. Myślałem, że to Kamil.
-Dobrze się czujesz? – hę? Że niby, że co? –
Wyglądasz na przygnębionego.
-Nie, w porządku. – idź sobie. Weź rękę z mojego
ramienia i nie miziaj mnie, bo to już jawne molestowanie! Nie uśmiechaj się do
mnie i nie patrz tak na mnie! Nie zgadzam się, ja nie mogę! Na całe szczęście
Kamil w końcu wrócił z toalety i znowu ruszyliśmy w drogę. Zrobiło się nieco
chłodno, więc założyłem jeszcze na siebie bluzę. Wtuliłem się bardziej w fotel,
a ze słuchawek znowu popłynęła muzyka, a ja się w niej zatopiłem.
Niech Paweł nie gryzie się w język, dzięki temu zabawne sytuacje wychodzą i taki wyjątkowo gadatliwy się robi przy nowo poznanym facecie.
OdpowiedzUsuńRobert jest interesujący. I na sto porcent gej. Och, Wojtek może czuć się zagrożony. Czyżby Paweł chciał Wojtkowi powiedzieć te dwa słowa? Mrrr.
Rozstania zawsze bolą, ale może dzięki temu Paweł i Wojtek sprawdzą swój związek. Kto wie.:D
Robert, a poszedł mi stąd! Dostawiaj się do Kamila, a nie, kurde! Paweł, pamiętaj, kurczaki jedne, że Wojtek nie da ci więcej szansy i... a poza tym, Niemiec? Polak lepszy, no! xDD Patriotyzm rlz xD No i gdzie by on znalazł takiego Wojtka? O, nie! Ja kategorycznie zabraniam! Doniosę o wszystkim Wojtkowi!
OdpowiedzUsuńxDD
Radzio? Mówisz, masz xD
Ahhh ;3
OdpowiedzUsuńO, właśnie! Bo zawsze jest ciepło, ale nie wystarczająco dla nas! Ja uwielbiam ciepło ;3 Ewentualnie ekstremalne zimno, ale wtedy, gdy siedzę z kubkiem gorącej czekolady na parapecie i podziwiam obraz za oknem. xD
Wojtek to kochane stworzenie, a Robert... niech sobie masuje wszystkich na świecie - prócz Pawełka ;3 No i Wojtka, hie, hie xD
Więcej Mikołaja będzie na pewno, ale jak mi się uda z Radziem... to nie wiem. :P