poniedziałek, 15 października 2012

11. Paweł. Historia prawdziwa.



Weekend spędziłem u Wojtka. Z chęcią cały czas do wyjazdu, dzień i noc bym z nim spędzał, ale niestety muszę też chodzić czasem do szkoły i się w niej pokazywać. Szedłem właśnie sobie najspokojniej w świecie korytarzem przechodząc obok pokoju nauczycielskiego, ale jak nie dostanę od czasu do czasu drzwiami w jakąkolwiek część ciała, to nie jestem sobą. W taki oto kolejny sposób  prawie się aż przewróciłem do tyłu słysząc kobiece piski w stylu „ O Boże! Kostrzewski! ”, pewnie to jakieś nauczycielki i jeszcze trochę brakowało do mojego spotkania z ziemią, o niestety, a może i stety nie udało się. Tak! Nie będę miał obolałej dupy, nadam się na coś jeszcze. Poczułem czyjeś ręce oplatające mnie w pasie, a uchylając powieki zobaczyłem twarz jakiegoś nieznanego mi i przystojnego mężczyzny z lekkim zarostem.
-Panie Schmidt, nic panu nie jest? – zapiszczała jakaś kobieta. – Kostrzewski, wstań no już i idź na lekcje. – czy ona mówi do mnie? I czy ona też powiedziała Schmidt? Znaczy, że to na niego tak wszystkie nauczycielki czekały. Z tego co mi również  wiadomo, przyjechał chyba nieco trochę za wcześnie, bo właśnie z nim mamy jechać na praktyki w przyszłym tygodniu.
-Nic się nie stało? – postawił mnie do pionu i przyjrzał dokładnie mojej osobie wyciągając rękę. – Robert Schmidt, wydaje mi się, że będziemy razem pracować. - uścisnąłem podaną mi dłoń przedstawiając się i coraz bardziej mu się przyglądając. – Ubrudziłem się gdzieś albo mam źle włosy ułożone, że się tak na mnie patrzysz?
-Nie, po prostu stwierdzam fakt, że niektórzy Niemcy potrafią być przystojni. – jeszcze raz pomyśl co powiedziałeś, użyj mózgu, jeśli go masz. I właśnie go włączyłem. Jaka gafa! Poczułem, że robi mi się gorąco na twarzy. – To znaczy, przepraszam, nie tak miało to zabrzmieć. – zacząłem się tłumaczyć.
-Oczywiście, że dokładnie tak miało to zabrzmieć, ale czy nie za młody dla mnie jesteś? – uśmiechnął się dodając mi tym odrobinę otuchy nie zwracając uwagi na buraka, jakiego spaliłem.
-Nie. – zaprzeczyłem od razu zapominając ugryźć się w język. Uśmiech mojego rozmówcy się powiększył. – Teraz na pewno nie miało to być to, co właśnie przed chwilą powiedziałem. Pan wybaczy, ale już jest po dzwonku i się spóźniłem na lekcje. – i szybko odszedłem. Usłyszałem jeszcze za sobą dźwięczny śmiech i słowa „Mam dopiero dwadzieścia sześć lat, Robert wystarczy.” Czy ja naprawdę muszę się zawsze skompromitować? I chyba dodatkowo upadłem na głowę.
Tydzień zleciał naprawdę szybko i nim się obejrzałem spędzałem ostatnią noc u Wojtka, który obiecał odwieźć mnie na miejsce spotkania z Kamilem i Robertem. Nic więcej mu nie powiedziałem o mężczyźnie, bo oczywiście nie było co mówić. Rano powitało mnie puste miejsce w łóżku i przyjemny zapach kawy oraz świeżego pieczywa. Na śniadanie dostałem rogaliki z dżemem pomarańczowym, kawę i cudowny pocałunek od cudownego mężczyzny w cudownej kuchni z cudownym widokiem przy cudownym śniadaniu. Kiedy zjadłem, ubrałem się szybko i stanąłem przy drzwiach, tylko już czekając na Wojtka. Po kilku minutach i on się pojawił z szerokim uśmiechem na mój widok, jakby się powstrzymywał od śmiechu. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego pytająco.
-Rozumiem, że spieszno ci do wyjazdu, ale chyba nie pojedziesz w koszulce założonej na lewą stronę i moich spodniach, prawda? – przyjrzałem się sobie w lustrze. Byłem pewny, że zakładałem swoje rzeczy! Może jeszcze bieliznę mam nieswoją? – Zamierzasz tak dalej stać? Chodź do mnie, pójdziemy cię przebrać. – zaśmiał się po raz kolejny, a mnie się zrobiło naprawdę głupio. Złapałem wyciągniętą do mnie dłoń splatając z nią palce i poszedłem za mężczyzną z powrotem do jego sypialni, a raczej zostałem tam zaciągnięty. Ściągnąłem z siebie spodnie Wojtka i przerzuciłem koszulkę na odpowiednią stronę znowu ją zakładając. Znalazłem swoje czarne rurki na fotelu pod stertą wczorajszych rzeczy mężczyzny i też je szybko naciągnąłem na tyłek. Pocałowałem go szybko w policzek i teraz to ja ciągnąłem jego ciało przez cały korytarz do przedpokoju gdzie jeszcze na dłuższą chwilę zostałem przyciśnięty do ściany. Ten człowiek jest naprawdę niewyżyty, ale nie mam nic przeciwko.
-Nie możemy, muszę zaraz być na miejscu… - próbowałem powstrzymać Wojtka przed jego niecnym planem, co oczywiście niezbyt dobrze mi wychodziło, aż w końcu uległem. Całowaliśmy się do utraty tchu, kiedy obydwoje przypomnieliśmy sobie, że przecież można oddychać przez nos.
-Wiem, że nigdy nic sobie nie obiecywaliśmy... – wysapał. – ale tym razem proszę, nie zrób niczego, czego byś później żałował, nie mógł mi o tym powiedzieć, albo czego ja bym nie zrobił. – w odpowiedzi tylko mruknąłem twierdząco w jego usta i tyle mu wystarczyło. Odsunął się ode mnie na zaledwie parę centymetrów, a mnie już brakowało jego bliskości, zapachu, ciepła i dotyku. Pogładził jeszcze tylko mój policzek kciukiem i puścił całkowicie. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do wcześniej zamówionej taksówki, czekającej już na nas. Patrzyłem na ożywające miasto, kiedy dopiero ludzie wstają, wyjeżdżają do pracy lub bardzo wcześnie ją rozpoczynają. Po kilkunastu minutach jazdy w końcu dotarłem na miejsce. Z uśmiechem wysiadłem z auta witając się z przyjacielem i Robertem. Kiedy oboje zobaczyli Wojtka, Kamil od razu do niego podszedł i zaczął rozmowę, a Schmidt patrzył się na niego poniekąd trochę zaskoczony, zawiedziony  z dziwnym, nieodgadnionym błyskiem w oczach. Stanął przy nas, kiedy również wróciłem do towarzystwa kochanka i kolegi i przyglądał mu się podejrzanie. Wojtek poczuł na sobie jego wzrok. Chwilę się nawzajem mierzyli, ale kiedy puknąłem kochanka w bok, jakby się ocknął i wysunął jako pierwszy rękę na powitanie.
-Wojciech, miło mi. – mruknął dosyć cicho, ale wystarczająco głośno, żeby rozmówca mógł go na spokojnie usłyszeć.
-Robert. – Niemiec odpowiedział ze stoickim spokojem i nutką twardego akcentu w głosie.
-Uważa pan na niego, byłbym bardzo wdzięczny.
-Spokojnie, zaopiekuję się nim najbardziej, jak będę tylko potrafił. – i znowu ten błysk w oku. – A pan dla niego jest…?
-Jego… przyjacielem. Powiedziałbym, że nawet bardzo bliskim przyjacielem. – znowu się zmierzyli wzrokiem.
-Kamil, weź się przytul z Wojtkiem jak będziecie się żegnać. Nie chcę żeby to jakoś dziwnie wyglądało jak tylko sam jeden się z nim tak pożegnam. – szepnąłem przyjacielowi na ucho, a ten zrobił tak, jak go prosiłem, uprzedzając przy okazji mężczyznę, że to był mój pomysł. W takim razie pewnie wycieczkę czas zacząć?

Po drodze zatrzymaliśmy się na parkingu już za granicą polską. Robert poszedł do toalety, a ja razem z Kamilem rozprostowywaliśmy kości, przy okazji spalając papierosy. Kiedy Schmidt wrócił, byłem mile zaskoczony otrzymaną kawą, prawie tak samo dobrą jak ta Wojtka. Kiedy o nim pomyślałem, przeprosiłem i odszedłem na chwilę i wybrałem numer do kochanka.
=Chyba jeszcze nie dojechaliście? – zdziwił się moim telefonem?
-Nie, jesteśmy na parkingu, zrobiliśmy sobie postój. I stęskniłem się za twoim głosem. – przyznałem po chwili wahania.
=Tylko za głosem? No wiesz, czuję się urażony.
-Oj, no wiesz co? Jesteś okrutny. – zaśmiałem się. – Ok, ja już będę kończył, bo pewnie będziemy już jechać. Do usłyszenia pewnie, koch… - zaciąłem się. Co ja chciałem powiedzieć? I to tak przez telefon?
=Paweł? Jesteś tam? Co mówiłeś? – i co ja mam ci teraz czopie odpowiedzieć, hmm?
-Cześć. – rozłączyłem się. Tym razem ja nie dałem dojść Wojtkowi do słowa. Kiedy tak rozmyślałem nad dupą Maryny, poczułem rękę na swoim ramieniu. Myślałem, że to Kamil.
-Dobrze się czujesz? – hę? Że niby, że co? – Wyglądasz na przygnębionego.
-Nie, w porządku. – idź sobie. Weź rękę z mojego ramienia i nie miziaj mnie, bo to już jawne molestowanie! Nie uśmiechaj się do mnie i nie patrz tak na mnie! Nie zgadzam się, ja nie mogę! Na całe szczęście Kamil w końcu wrócił z toalety i znowu ruszyliśmy w drogę. Zrobiło się nieco chłodno, więc założyłem jeszcze na siebie bluzę. Wtuliłem się bardziej w fotel, a ze słuchawek znowu popłynęła muzyka, a ja się w niej zatopiłem.

3 komentarze:

  1. Niech Paweł nie gryzie się w język, dzięki temu zabawne sytuacje wychodzą i taki wyjątkowo gadatliwy się robi przy nowo poznanym facecie.
    Robert jest interesujący. I na sto porcent gej. Och, Wojtek może czuć się zagrożony. Czyżby Paweł chciał Wojtkowi powiedzieć te dwa słowa? Mrrr.
    Rozstania zawsze bolą, ale może dzięki temu Paweł i Wojtek sprawdzą swój związek. Kto wie.:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Robert, a poszedł mi stąd! Dostawiaj się do Kamila, a nie, kurde! Paweł, pamiętaj, kurczaki jedne, że Wojtek nie da ci więcej szansy i... a poza tym, Niemiec? Polak lepszy, no! xDD Patriotyzm rlz xD No i gdzie by on znalazł takiego Wojtka? O, nie! Ja kategorycznie zabraniam! Doniosę o wszystkim Wojtkowi!
    xDD

    Radzio? Mówisz, masz xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahhh ;3
    O, właśnie! Bo zawsze jest ciepło, ale nie wystarczająco dla nas! Ja uwielbiam ciepło ;3 Ewentualnie ekstremalne zimno, ale wtedy, gdy siedzę z kubkiem gorącej czekolady na parapecie i podziwiam obraz za oknem. xD

    Wojtek to kochane stworzenie, a Robert... niech sobie masuje wszystkich na świecie - prócz Pawełka ;3 No i Wojtka, hie, hie xD

    Więcej Mikołaja będzie na pewno, ale jak mi się uda z Radziem... to nie wiem. :P

    OdpowiedzUsuń