poniedziałek, 5 listopada 2012

7. One shot. Powrót.



Wróciłem do kraju po zaledwie kilku miesiącach nieobecności. Miałem nadzieję uciec od rzeczywistości, ale niestety, nie udało mi się.  Przechodząc przez próg pozostawionego mieszkania na cały ten czas od razu zacząłem kichać, no tak, kurz. Nikt przecież nie przychodził, więc nie ma prawa błyszczeć czystością, jednak co mnie zdziwiło, to nie było kurzu aż tak wiele, jak się spodziewałem. Tylko jeszcze jedna osoba miała klucze do moich czterech ścian. Przeciągnąłem bagaże przez cały salon i odstawiłem je w rogu - później się nimi zajmę. Wyciągnąłem z torby wodę mineralną, odkręciłem kurek i napiłem się z gwinta, przy okazji siadając na czerwonej kanapie i wygodnie się na niej układając. Nim zdałem sobie z tego sprawę, momentalnie usnąłem zmęczony podróżą.
Piłka, piłka, piłka, piłka... Pomarańczowa, okrągła, porowata, tocząca się po boisku. Nie mogę jej podnieść, jest dla mnie za ciężka. Rozglądam się dookoła. Widzę dwa kosze, a za siatką oddzielającą boisko od reszty parku zauważyłem ciemną postać coraz bardziej zbliżającą się do ogrodzenia. Kilka kroków, jest bliżej, aż w końcu mogę zobaczyć, kto to taki.
- Łukasz. - wychrypiałem zdziwiony brzmieniem własnego głosu. - Dlaczego?
- Kochasz ją jeszcze? - padło jedno pytanie, którego jak zawsze sie spodziewałem.
- Przecież wiesz, że tak! - starałem sie podejść bliżej do niego, do piłki, ale wydawało mi się, że przyrosłem do powierzchni. Pokręciłem głową. - Koszykówka to całe moje życie!
- Nie starasz się tak, jakbyś mógł.
- To nie prawda... Dobrze o tym wiesz.
- To wciąż za mało. - rozpłynął się, a świat zawirował. Przymknąłem oczy i po dłuższej chwili je otworzyłem. Z powrotem byłem u siebie w salonie, powykręcany w różne strony na kanapie. - A niech cię szlag! - podniosłem się do siadu. - To po co mnie  ściągałeś, skoro masz o mnie takie zdanie.
Nazajutrz poszedłem do pobliskiego parku z torbą w jednej ręce i z piłką w drugiej. Szybko się rozgrzałem i zacząłem od kozłowania oraz kilku wsadów. Parę rzutów wolnych i feedaway'i. Chciałem kolejny raz rzucić do kosza za trzy punkty, ale poczułem się obserwowany. Odwróciłem się na pięcie i zobaczyłem Łukasza opierającego się o furtkę.
- Wiedziałem, że tu będziesz. Widziałem torby w mieszkaniu. - odepchnął się od bramki i nonszalanckim krokiem zaczął podchodzić coraz bliżej. - Wiesz, kwiatki chciałem podlać.
- Ja nie mam żadnych roślin i dobrze o tym wiesz. - stanął na przeciwko mnie. Przez jego wzrost czuję się niski, zwłaszcza kiedy musze patrzeć na niego z dołu.
- Nie zauważyłeś tego małego kaktusika, którego ci przyniosłem i postawiłem w kuchni? Oj nieładnie, nieładnie, a ja tak się starałem. - uśmiechnął się zadziornie i podszedł jeszcze bliżej. Tak, że czułej jego ciepły oddech na swoim uchu.
- Nie wchodziłem do kuchni. - mruknąłem i odsunąłem sie od niego. Chciał znowu zmniejszyć dystans między nami, ale zablokowałem go piłką, którą umieściłem na jego klatce piersiowej.
- To co, jeden na jednego?
- Jeszcze się pytasz?
O matko! Jeszcze nigdy w życiu tak sie nie zmachałem! A nie, przepraszam, jest tak za każdym razem kiedy gram, albo uprawiam seks z Łukaszem. Przynajmniej dzięki temu nie musze poświęcać więcej czasu na jakiekolwiek inne ćwiczenia, dostatecznie zostaję przez niego wycieńczony, wykończony, wymęczony i ograny. Mimo, że była to niewielka różnica punktów, to muszę się przyznać ze szczerym bólem do przegranej. Właśnie po raz kolejny od czasu przyjazdu wylegiwałem się na sofie, kiedy mężczyzna brał prysznic. Byłem w dodatku niemiłosiernie głodny, a oczywiście nie miałem nic w lodówce. Zaburczało mi w brzuchu.
-Słyszę, że ktoś tu jest głodny. I oczywiście nie masz nic w lodówce. - czy on mi czyta w myślach? - Zbieraj dupsko z tej kanapy, idziemy coś zjeść.
- O nie! Nigdzie z tobą nie idę! - od razu zerwałem się z tak wygodnej kanapy.
- A to niby czemu nie?
- Bo znowu ludzie się będą na nas dziwnie gapić. Wiesz, ile ty jedzenia pochłaniasz? Ty masz gdzie to w ogóle mieścić?
- Wystarczy, że to później pomożesz mi spalić. - mruknął do mojego ucha i liznął je, na co jęknąłem cicho. Po raz kolejny mój brzuch zaczął domagać się pożywienia, na co Łukasz się zaśmiał, a ja w końcu skapitulowałem. Niech będzie, poświecę się dla dobra mojego żołądka.
Czy mam się powtarzać, że ten człowiek potrafi zrobić ze mnie miazgę? Też tak myślę, że jednak nie muszę. Ale za to teraz wygodnie sobie na nim leżałem. Oczywiście on nie mógł być spokojny, bo jakże to tak? Jego ręce ugniatały co chwila mój tyłek, paznokcie drapały plecy, język bawił się wraz z zębami moim uchem, a penis niemiłosiernie wbijał się w moje udo.
- Kiedy wracasz do drużyny? Trener już chce cię widzieć.
Odwróciłem się do niego i popatrzyłem prosto w jego oczy. Westchnąłem i leniwie pocałowałem jego wargi nigdzie się nie spiesząc. Raz po raz zahaczał palcem o mój rowek i naciskał opuszkiem na zwieracz.
- Jutro. - odmruknąłem cicho znowu przywierając do jego ust. Nie zdążyłem porządnie nacieszyć się jego ustami, kiedy zostałem brutalnie przewrócony na plecy i przyciśnięty do materaca łóżka.
- To co? Druga rundka? - a czy ja mam coś do powiedzenia?

13 komentarzy:

  1. Hej,
    trafiłam tutaj przed chwilą, jak na razie zdołałam przeczytać tylko „”, bardzo mi się spodobało, bardzo lubię czytać opowiadania gdzie pojawiają się wampiry, czy inne istoty magiczne. Wspaniale wszystko jest napisane, zachęcasz wspaniale czytelnika do dalszego czytania. Masz w mojej osobie nową czytelniczkę, a teraz idę czytać dalej....
    Weny Tobie życzę....
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Zainteresowały mnie postacie. Kim są, skąd się znają. Wiem, ze to tylko oneshot i trzeba sobie samemu dopowiedzieć tę historię, ale i tak fajnie było. Szkoda tylko, że nie było tego "spalania kalorii" :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieee, ie ma nic do powiedzenia. xD Cóż za genialny one shot! I to z koszykówką! Nie lubiłam tej dyscypliny sportu, ale wyłącznie dlatego, że dziewczyny na wfie lubiły mnie drapać... Ale nigdy nie wyrwały mi piłki podczas spornych ;3 Uwielbiam podawać, biegać, ale w rzutach... nie daję rady. Jestem jak... no tak!!! Jestem jak Kuroko z "Kuroko no basket" ;3 Heheh, mało kto mnie zauważa na boisku, sądząc, że się nie przydam... Boże, jak mi tego brakuje...
    Ale! xD Fantastycznie się czytało. Było z humorem... z jajem xD Lubię takie ciągnięcie się za słówka. ;3

    Osobiście powierzam Ci Radzia na cały tydzień, bo w niedzielę będzie one shot, a więc Radzio musi gdzieś się ulokować. xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaach! ;3 Kuroko jest po prostu... mogłabym oglądać, oglądać, oglądać. Nigdy się nie znudzi ;3 Szkoda, że na następne odcinki przyjdzie nam czekać aż do wiosny (oby je chociaż wtedy wyemitowano).

    Radzio też się cieszy. Ostatnio narzeka na Darka, bo mu nie daje spokoju. xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Paweł oczywiście może wpaść do Częstochowy, a jakże. Seba i Kryspin by się ucieszyli. Mają jakieś ciche dni... K. nie wie, o co chodzi Sebie, a Seba najchętniej przywaliłby niemal obwąchującemu go Kryspinowi, który ogląda go jak eksponat na wystawie. xD

    No daj spokój. Kuroko ma wyjść na wiosnę, bo ich na strzępy rozerwę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Radziu u Ciebie nocuje (tylko mi go oddaj w weekend, bo mi się musi stawić w opowiadaniu xD)

    Zapraszam na o-s xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Mmmm, dopieściłam? xD Mam to rozumieć dwuznacznie? xDDDDDD Hie, hie. Trochę się bałam opisywać (w końcu Ty grałaś i chyba grasz na wiolonczeli). Było wyzwanie, hehe. xD Ciekawe, czy się Grelce spodoba. :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Strasznie króciutkie, można to było jeszcze na spokojnie pociągnąć. Ale takie opowiadanie też ma swój urok, chociaż czuję, że czegoś brakowało. Jakiejś wstępnej emocji (pozwól, że tak to nazwę), później mocnej sceny gdzieś tak w środku i powolnego opadania do samego zakończenia. Ale czytało się bardzo przyjemnie ;)Bohaterowie też ładnie skonstruowani, chociaż nie dało się ich za bardzo poznać. Ja wiem, że to OneShot ale mimo wszystko. Dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Waltornia? To... taka trąbka w kształcie ślimaka? (co za opis O_O Aż wstyd). A wydawało mi się, że na wiolonczeli grasz... albo ktoś z Twojej rodziny xD

    OdpowiedzUsuń
  10. To coś mi się pokopało... xD Zakręcona studentka... w sumie to nie nowość. W ogóle! Ostatnio drukarki ludzi z mojej grupy zrobiły masowy strajk! Uwierzysz, że Ci, którzy ocaleli z przymusowej konieczności wydawania co najmniej 10 złotych na tydzień (na ksero) z życzliwością pożyczają reszcie pieniądze na bilet do domu? Masakra xD Biedny student to prawda! xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Serdecznie zapraszam na 25 rozdział Translate it to me... xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Radzia będzie dużo. xD Ja normalnie nie ogarniam. xD Są obozy - Radzio vs Darek. xD Adaś i Mikołaj póki co lekko zeszli na drugi plan xD Co tu się wyprawia?! xDDDD

    OdpowiedzUsuń
  13. Radzio i Dareczek będą po połowie z Adasiem i Mikołajem. Ale za nic w świecie nie wiem, jak mam zakończyć opowiadanie...

    OdpowiedzUsuń