Siedziałem
piętro wyżej na schodach. Po wyjściu z mieszkania Shane'a właśnie tam poszedłem
. Właściwie chciałem iść do domu, ale jakaś siła wyższa skłoniła mnie do przesiedzenia
tam kilku, dłużących się minut. Usłyszałem odgłos otwieranych drzwi,
trzaśnięcie i ciche przekleństwa pod nosem, a po chwili wyraźny głos.
-Sprawdź mi
tego dzieciaka. Co robi, kim jest i taki tam bzdety. Najbardziej mnie
interesuje skąd oni się znają i jak bardzo. - rozmówca oddalał się z każdym
wypowiedzianym słowem, co znaczy, że najprawdopodobniej już nie wróci. Serce
zabiło mi mocnej na wieść o tym, co chce wiedzieć Travis. Zacząłem się
zastanawiać czy dobrze zrobiłem ponownie zaczynając się spotykać z Shan'em.
Głupi! Sprzedałem sobie mentalnego kopa i zszedłem piętro niżej. Zapukałem
cicho do drzwi mieszkania i nasłuchiwałem. Nikt nie otwierał. Nacisnąłem na
klamkę, drewno ustąpiło. Po cichu wszedłem.
***
Ciemnowłosy
rozsiadł się na kanapie i oparł plecami o oparcie. Odczuwał do siebie
odrazę i politowanie. Chciał wszystko zakończyć i żyć w spokoju, tylko to się
dla niego liczyło. Niestety, jak się okazało nie wszystko można mieć, by być w
pełni szczęśliwym. Przynajmniej w jego wypadku. Zamknął oczy i nie zauważył
blondyna wchodzącego przez futrynę do salonu, gdzie wcześniej go zostawił. Jun
skrzywił się, ale nie zniechęcił i podszedł do kanapy, na której po chwili
usiadł od razu przytulając się do boku starszego chłopaka. Ciało w jego ramionach
się spięło, ale gdy Shun zobaczył kto go obejmuje, od razu zrobił to samo.
-Głuptasie,
przecież miałeś wracać do domu. - powiedział po części rozbawiony, ale również
z troski o chłopaka.
-Nie
dostałem swojej kolacji, a we własnej lodówce nic nie mam, więc miałem iść
głodny spać? - spojrzał spod grzywki w twarz ciemnowłosego. - A poza tym
nigdzie bez ciebie nie idę.
-Co racja,
to racja. Obiecałem ci przecież kolację.
Shane
chwycił chłopaka za rękę i pociągnął w stronę kuchni. Szybko uporali się z
przygotowaniem składników i już po około trzydziestu minutach na talerzu wśród
bukietu warzyw gotowanych na parze leżało jajko poszetowe, a wszystko oblane
jasnym i kremowym sosem szparagowym. Shane wygonił Jun'a do jadalni razem z
talerzami, a sam wyciągnął z szafki wino, korkociąg i dwa kieliszki. Postawił
wszystko na stole i otworzył butelkę, rozlewając jasny alkohol do naczyń. Jeden
z kieliszków wręczył blondynowi, który podziękował skinieniem głowy i
promiennym uśmiechem.
-Mmm. -
mruknął chłopak po spróbowaniu. - Chardonnay.
-Tak,
jeszcze pamiętam co pijesz. - po tych słowach odwrócił wzrok, usiadł na swoje
miejsce i po cicho wypowiedzianym "smacznego" zajął się swoją
kolacją. Jun wziął do ręki butelkę chcąc sobie dolać trunku, a butelka mało co
nie wypadła mu z ręki.
-Nie wierzę,
cały czas trzymałeś tą butelkę? - zapytał się z głupawym uśmiechem i radością w
oczach. Od razu wstał od stołu, przeszedł kilka dzielących ich kroków i usiadł
na krześle obok Shane'a - Jakie to urocze! - zaśmiał się krótko i złapał za
dłoń leżącą na stole ściskając ją lekko.
Po chwili
niezręcznej dla Shun'a ciszy w krótkim czasie uporali się z kolacją i
przenieśli wraz z kieliszkami pełnymi białego półwytrawnego wina do salonu. Tam usiedli na kanapie i w spokoju
sączyli napój. Z letargu wybudził ich dźwięk dzwonka telefonu blondyna. Ten
wyciągnął komórkę z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. Nacisnął zieloną
słuchawkę, mimo, że dzwonił do niego numer nieznany. Przyłożył telefon do ucha
i odczekał chwilę nim powiedział:
-Halo? - cisza. Żadnego odzewu z drugiej strony. - Słucham? Jest tam
kto?
-Co się stało?
Wyłącz się. - zaniepokoił się brunet. -Jun!
=Jednak do
niego wróciłeś. - odezwał się w końcu głos. - Baw się dobrze, póki jeszcze
możesz. Do zobaczenia, blondynku.
Połączenie
zostało rozłączone i tym samym zakończone. Jun siedział z szeroko otwartymi oczami
patrząc przed siebie z telefonem w ręku. Shane na wszelki wypadek odłożył oda
kieliszki na stolik przy sofie. Brunet zauważył wyraz twarzy chłopaka, który z
każdą chwilą stawał się coraz bardziej zdenerwowany.
-Boże, co ja
mam teraz zrobić? I co ja mam teraz zrobić? - Shane przytulił blondyna, którego
ciało natychmiastowo zaczęło się trząść.
-Ćśśśśś. Spokojnie, jakoś sobie poradzimy. Wszystko będzie dobrze. - Jun
wtulił się w Shane'a powoli się uspokajając, jednak dziwne uczucie nie
opuszczało go ani na chwilę. Czy jednak rzeczywiście wszystko będzie dobrze?
Buu.. Jaki krótki. No, nie można w takim momencie przerywać!! Ogólnie rozdział świetny ^^ Jun i Shane są słodcy. Uwielbiam tą parkę. Ogólnie mam mętlik w głowie. A ten pracodawca Shane działa mi na nerwy! Przecież Chłopak nie jest JEGO, ma prawo decydować z kim się będzie spotykał. Jak ja go nie lubię x.x
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością oczekuję następnego rozdzialiku ;3
Pozdrawiam!
Podpisuję się pod powyższym - krótkoooo! xD Ale przerwę miałaś umotywowaną, więc wybaczam, no. xD
OdpowiedzUsuńBoję się o chłopaków. No, Shane jeszcze jakoś może da sobie radę, ale Jun... na niego spadają największe nieszczęścia... Żeby tylko umknął tym najgorszym.
Radzio to kochane stworzonko ;3
Haha, dobra, nie będę spamować... albo spojlerować, whatever. xD Mikołaj gdzieś poszedł. xD
Hy hyy ;3 Dzięki. Kuruję się (z rana płuca chcą się osobiście przywitać). xD A brat... moment... Brat też każe pozdrowić xD
OdpowiedzUsuńSolidaryzuję się z Tobą! Zawsze służę... okiem, uchem... Wszystkim. ;)
Tablet - jeśli ma spolszczenie, to powinno być dobrze. Najlepiej kup sobie taki z klawiaturą. Koleżanka ma bez i przez to nie może pisać pilskich znaków. Ale ja dostałam go w łapki i powiem Ci, że nie jest tak źle z pisaniem. Jeśli ma się telefon dotykowy, tym szybciej można załapać (ja nie mam - ach, zwykły soniak xD - ale szybko załapałam pisanie). Tez planuję zakup tabletu... a raczej powiedziałam rodzince - No, w lipcu mam urodziny. Wiecie, co zrobić - i pokazałam in stronki na allegro. xD
Ał... nieszczęścia chodzą parami, ale u Ciebie to jakieś trojaczki albo i czworaczki... Kumulacja, kurcze. Dobrze, że chociaż połowę pracy udało się odzyskać, i że matura dopiero w maju, więc jakoś odtworzysz resztę... Pamiętam jak na studiach, tydzień przed oddaniem pracy zaliczeniowej, uderzyło w generator w mojej miejscowości (nie był uziemiony --') i praca poszła... się paść. Na szczęście zapisałam ją na laptopie brata, bo komputer zdechł.
Ale głowa do góry! Jeśli na raz masz tyle pechów, to na długi czas, więc od teraz powinno pójść z płatka.
Będę trzymać kciuki za ten tablet (przy okazji powiedz, żeby mógł obsługiwać pdf. ;) Przydatne, gdy nie ma książek w bibliotece - a na studiach jest tak, że jeden egzemplarz jest na cały rok ==' - a wtedy ściąga się go z neta i na tablecie lepiej czyta... i częściej, bo do kompa nie zawsze jest dostęp ;3) A! Ja mam w lipcu 22 lata. :P
Wróciłaś do nicka ;3 Moja Riruś ;3
OdpowiedzUsuńAa, jeszcze raczek. ;P Moja mama miała urodzić się 4 lipca (chyba), a spieszno jej było - urodziła się 29 czerwca... ale jest raczkiem. A ja z kolei jestem późniakiem. xD Jednodniowym. xD Urodziłam się 3 lipca. ;P Jak Kinmakur. xD Raczek ;3
Uahaha. xD Noo, uważaj, Młoda! xD Gruźlik chodzi po świecie i pokazuje swoje płuca! W końcu jestem wodnym żywiołem, więc się uzewnętrzniam z wodą we mnie. xDDD
No ba, kochana! Zawsze groźby dobrze robią na sprzęt. xD Obietnica nie wyczyszczenia wiatraczków, zostawieniem nieco po-kropkowanego ekranu i już komputer śmiga, jakby dopiero co spod rąk producenta wyszedł. xD
Dotykowe zawsze mnie przerażało - że szybko padnie i co wtedy? Jak będę dzwonić? xD Ale brat nie narzeka, a telefon ma już ponad rok i bardzo ładnie reaguje. ;P Tablet jest jednak lepszy... niektóre mają podłączenie pod internet. ;3 Ech, byle do urodzin, bo wreszcie oczy mnie nie będą męczyć. To naprawdę problematyczne, kiedy chcesz napisać pracę na zajęcia, a komputer okupuje brat... a laptop w posiadaniu drugiego... xD A tak - tablet zawsze jest pod ręką. ;P
Ekstra ;3 Biblioteka Akademii Muzycznej... Czasami żałuję, że nie poszłam do plastyka... ;P
No właśnie, plecy nie będą dźwigać książek. ;P Mówię Ci, u mnie jest jedna-dwie książki na cały rok... A wiadomo, że nie zawsze jest się pierwszym. Bibliotek ogólnie jest wiele, ale niewiele ma taki asortyment... i potem zarywa się noce, czytając przez komputer --' I oczy jak u królika. xD
Rak i lew! Kobieto, wymiatamy w Afryce i w Europie! XD I Australii w sumie też... xD Ja łapię ofiary z zaskoczenia, a Ty zajmujesz się resztą. ;3 To dopiero niezła paczka! xD
OdpowiedzUsuńHeheee, moja gruźlica słabnie. Yaoi to antidotum, więc aplikuję go jak najczęściej xDDD *A potem wychodzi z niej perwersyjny głupek - dop. Ariel, Wen* xD
Ahah xD Ja swoją motorolę obkleiłam serduszkami... xD Ale Hello Kitty rządzi. xD
Yaoi pod ręką i zabezpieczone przez ciekawskimi oczami... Niech lipiec przyjdzie szybciej, no! xD
Oczy się starzeją... Trzeba by wymienić. Huh, Ty wiesz, co by się działo, gdyby nam przeszczepiono oczy jakiegoś profesorka? Widziałybyśmy wszystkie kolokwia **
Oho, już brat ma zwolenniczkę. xD Ale muszę go pochwalić. Napisał aż trzy zdania... xD
Matura z matematyki... Ech, też by było fajnie ;3 Jakby coś, to pisz. Heh, skoro daję karki z maty chłopakowi z 2 technikum, to ze mną chyba źle nie jest... Chociaż zastanawia się moja mama, co ja robię na filologii polskiej... xD Jak to, co? Szlifuję warsztat do opowiadań yaoi! xD
OdpowiedzUsuńHahah, nie! XD Ja Ci pomogę! Wiesz... Ty atakujesz, a ja podcinam newralgiczne punkty. No, Riruś, Riranko, Riruniu ;* *głaszcze* Kochana Riri ;3
Witaj,
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, chłopaki słodcy, ale ten pracodawca to grrr... nie lubię takich ludzi... Shane nie należy do niego i może się spotykać z kim zechce...
Weny życzę..
Pozdrawiam serdecznie Basia
Nie tylko piszesz swietne opowiadania, ale jeszcze znasz sie na dobrej muzyce :3
OdpowiedzUsuńManson, Apocalyptyca, BVB... Super :)