środa, 17 kwietnia 2013

6. Czy aby na pewno dobrze zrozumiałem?


Nie wróciłem do domu. Nie dość, że nie chciałem i bałem się po tym telefonie, który ostatnio dostałem, to Shan'e nie chciał mnie od siebie wypuścić. Odprowadzał mnie na każde zajęcia w Akademii, potem po mnie znowu przychodził i razem szliśmy na próbę jego zespołu. Trochę się zżyłem z całym składem, w końcu zmuszeni byli przez ten cały czas mnie oglądać, chociaż wcale im nie przeszkadzałem. Siadałem sobie zawsze grzecznie na kanapie z kubkiem gorącej czekolady kupionej w pobliskiej kawiarni i robiłem zadania z dziwnych przedmiotów takich jak harmonia, formy, albo najnormalniej w świecie czytałem nuty. Kiedy zespół skończył próbę jak zawsze wszyscy usiedliśmy razem. Każdy dostał od Lacie po piwie, które przyniosła z ich malej lodóweczki. Jestem ciekawy jak takie małe urządzenie potrafi tyle w sobie zmieścić, chyba że jest to jakaś sztuczka dziewczyny. Chciałem jak zwykle odmówić wypicia z nimi ze względu na posiadanie niezwykle słabej głowy, ale zostałem przymuszony i zapewniony o bezpiecznym powrocie do domu. Takim oto cudem po jednym piwie kręciło mi się w głowie. Nie wiem jakim sposobem po winie i wódce tak szybko się nie upijam, a piwo łapie w zawrotnym tempie i nie chce wcale puszczać. W ten sposób siedziałem oparty bokiem o Castiela, tego perkusistę o czerwonych włosach, który co chwila mnie zagadywał. Wstyd się przyznać, ale nawet nie zwracałem zbytniej uwagi na Shane'a, który się poirytował i żeby chyba zrobić mi na złość zaczął ledwo widocznie flirtować z wokalistą. Jak się okazało Castiel chodził do Akademii Muzycznej, do której ja teraz chodzę, ukończył ją z bardzo dobrymi wynikami akurat wtedy, kiedy ja zaczynałem być na pierwszym roku. Dzięki tej informacji przypomniałem sobie, że często widziałem Shane'a w obecności jakiegoś chłopaka, którego twarzy nigdy nie widziałem.
-Miałeś kiedyś brązowe włosy, prawda? - zapytałem dla pewności. - I znałeś się już wcześniej z Shane'em?
-No tak, tak. Niedawno zmieniłem kolor włosów. Ja kończyłem, on był na czwartym roku. A czemu pytasz?  
-Bo ja wtedy byłem na pierwszym roku i czasem cię z nim widziałem... - przyznałem po cichu.
-Ale ty młodziutki jesteś! - uśmiechnął się szeroko i objął mnie w pasie, bo lekko się obsunąłem. Tak, alkohol już się dawał we znaki, nie tylko wirowaniem w głowie. Oparłem głowę o jego ramię i dalej rozmawialiśmy.

***

"No niech on bierze te łapy od Jun'a, bo mu je zaraz powyrywam, nawet jeżeli miałbym stracić perkusistę. Bawią się tak, jakby nikogo wokół nich nie było, ani tym bardziej mnie. Chociaż z czystej przyzwoitości Castiel mógłby się do niego nie dobierać."
-Jak będziesz się źle czuł to powiedz. Wyjdziemy na świeże powietrze wtedy albo może odprowadzę cię do domu. - "No i kuźwa co jeszcze?"
-Yhm. Nnn. Shane ze mną pójdzie do domu, ale dziękuję. - odpowiedział blondyn i przelotem spojrzał na ciemnowłosego lidera zespołu, który tylko się w nich wpatrywał. Blondyn spojrzał przepraszającym wzrokiem na Castiela, podparł się i wstał z kanapy zabierając swoją torbę i podchodząc do Shane'a. - Idziemy? Zmęczony jestem.
-Tak, tak. "No nareszcie." Cześć wszystkim. Wytrzeźwiejcie do jutra, bo czeka nas ciężka próba. Członkowie zespołu po marudzili przez chwilę pod nosem póki dwójka osób nie wyszła z pomieszczenia. Shane z Jun'em znaleźli się już na zewnątrz. Było już ciemno, a więc też i na pewno bardzo późno. Shane złapał chłopaka za rękę i zaczął prowadzić chodnikiem w stronę starego miasta. Blondyn ledwo co widział na oczy przez "nadmiar" alkoholu we krwi i zmęczenie jakie go dopadło po całym dniu, że dosłownie człapał się w stronę mieszkania Shane'a. W pewnym momencie Jun przystanął, co poskutkowało pociągnięciem w swoją stronę towarzysza drogi. Shane cierpliwie poczekał, aż chłopak znowu ruszy przed siebie patrząc się w rozgwieżdżone niebo. Idąc oświetlonym chodnikiem przez księżyc co chwila spoglądał na profil Jun'a, który starał się ze wszystkich sił iść prosto i dosyć szybko.
-Jun? - chłopak obejrzał się na Shane'a o mało co nie wywracając się na chodniku tylko wpadając na rozmówcę.
-Hmmm? - Shane odwrócił głowę jakby chciał uciąć nawiązaną rozmowę. Jun nie dał się tak łatwo zbyć i odwrócił w swoją stronę twarz ciemnowłosego. Popatrzył się przez chwilę w jego oczy, podniósł się na palcach i pocałował go krótko w usta. Chciał się odsunąć i iść dalej, ale ręka spoczywająca na tyle jego głowy mu to uniemożliwiła. Po chwili poczuł miękkie wargi Shane'a na swoich, język przedzierający się przez uchylone usta, aż w końcu pełne zdominowanie i przejęcie kontroli w pocałunku. Niewiadomo ile stali na chodniku i się całowali. W "końcu" Shane przerwał pocałunek, który Jun chciałby jeszcze kontynuować. Pogłaskał policzek młodszego, ostatni raz cmoknął słodkie i nabrzmiałe wargi, po czym po raz kolejny splótł palce z blondynem i ruszył w dalszą drogę do mieszkania jedynie dodając:
-Nie dawaj się tak obłapiać Castiel'owi, jesteś mój.

ending: Grimes- Genesis

5 komentarzy:

  1. Ok, nadrobiłam wszystkie zaległe rozdziały ^^
    Zazdrość Shane była przesłodka, wyobrażałam sobie jaki musiał mieć wyraz twarzy, kiedy Jun flirtował z perkusistą. Jestem ciekawa ile będzie trwać tak sielanka, bo jak wiadomo na chłopaka czai się pewien drapieżnik ^^ Moja krwiożercza osobowość już nie może się tego doczekać xd
    Dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Shane chciał może troszkę wkurzyć Juna (skoro Jun uważał, że chłopak lekko flirtował z wokalistą), ale po to, by ten przestał dosuwać się do perkusisty. Cóż... poniekąd się udało. xD
    Relaksacyjny rozdział - dla obydwu chłopaków był to na pewno miły dzień. Bez lęku i strachu... Oby tak częściej, choć kusi, by napisać, iż to cisza przed burzą...

    OdpowiedzUsuń
  3. Eee, mój komentarz znikł O_o Zobacz, czy nie ma go w spamie. xD

    Zapraszam na one shota xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    rozdział taki relaksacyjny, choć mam takie wrażenie, ze to cisza przed burzą... zazdrość Shane była po prostu słodka...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha xD Czarny humor to ja xD Nie no, bałam się, że napisany w dwie godziny tekst będzie obładowany sucharami większymi niż żarty w Familiadzie. xD
    Niee bój się ;* Śledztwo, jak śledztwo... a postać w moim nagłówku ma czapkę policjanta. :P

    OdpowiedzUsuń